|
| | |
---|
Gość
| Temat: Przemiłe śniadanko Pon Wrz 18, 2017 4:15 pm | |
| czas: wiosna 1980 miejsce: Berlin gracze: Adrienne und Yeong opis: oprowadzenie malusiego Azjaciątka po łowczym pięterku... a potem kto wie.
Zaiste mordercze to zadanko Ad otrzymała, a raczej wybór między towarzyszeniem urzędnikowi w pewnej, ujmijmy to uprzejmie, licytacji komorniczej a wprowadzeniem świeżaka na pokład wampirów które miewały tendencję do brudzenia sobie rączek, już nie wnikajmy za ile i dlaczego bo formalnie nie wypada mówić o wynagrodzeniu... heh, co za niemądra istota to wymyśliła, ale nie ważne... Z dwojga złego wybrała to drugie, mniej przy tym wygłaszania paragrafów no i mandatu którego i tak by nie zapłaciła nie dostanie, więc równie dobrze mogła wprowadzić... jak mu tam... momencik, musi zerknąć do karteczki... a tak, Yeonga Ho Kima. I co wiedziała o tymże wampirze, poza tym że Koreańczyk? Ujmijmy to tak, wszystko i nic zarazem, tyle ile widniało w aktach plus kilka plotek i luźnych wzmianek. Dla zwracających baczną uwagę na wiek, ot dzieciuch, jej osobiście to wszystko jedno, jak wie co robi i nie da się załatwić od razu to może być i człowiek. Przy odpowiednich argumentach i sile perswazji, krew wampirza jest tania i powszechna. Tak czy owak usiadła na kanapie w salonie, w miejscu umożliwiającym dobrą obserwację okolicy, i czekała na tegoż Azjatę, aż się pokaże w budynku. Ach, i tak na marginesie, ubrana była w swój klasyczny mundurek... można powiedzieć że nazi, ale bez zbędnych tego typu oznaczeń i z nieco zmodyfikowanym krojem, w końcu lata mijają i wypadało dobrą formułę udoskonalić bardziej. W międzyczasie grzecznie zerkała to na okolicę, to na książeczkę... jaką? Okładka zasłonięta więc tajemnica, kociego pyszczku od ciekawości dostać można. |
| | |
Grupa : Wampiry Rola / pozycja : Nikt Wiek : 125 lat Multikonto : Admin
Yeong Ho Kim
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Pon Wrz 18, 2017 5:35 pm | |
| NO ELO! Nie powiedział nigdy nasz grzeczny młodociany wampir, a syn sławnego zwyrola i homosia nad homosiami, Yina Xue Shena. Przywitajmy proszę ciepło nowo przybyłego Kim’a Yeongho. Witam, witam i o zdrowie pytam. Do rzeczy. Wampir, w dodatku bardzo młody wampir. Uzyskany przez niego stopień łowcy musiał przyprawić Eusebio o niezłą siwiznę. Wszak ktoś taki jak on? Przecież miał raptem… momencik muszę policzyć… 88 lat, z czego nawet mniej, jeśli odejmiemy ludzką dziewiętnastkę. Istny śmiech na Sali, ale dobra. Dont judge. Szczyl najwyraźniej się spisał, choć osobiście nie przyznawałbym się do tego głośno, a czemu, to dowiecie się już wkrótce. Wpierw zacznijmy od aparycji. Otóż nasz drogi słodziak nosił się w różnych kolorach, aczkolwiek dziś wyjątkowo towarzyszyły mu czerń oraz ciemny błękit na materiale średnio opiętej szaty, o krótkim stanie, równie opiętych rękawach, materiałowych spodniach, mocnych i wygodnych butach oraz materiałowym pasie owiniętym wokół talii, a także kilku mniejszych pseudo przeplatanych „pasków” przymocowanych wokół rękawów. Dodatkiem do wszystkiego była materiałowa opaska oraz przysłaniające ją krótkie, aczkolwiek nie za krótkie, kosmyki czarnych włosów. Widać, że chłopak pochodził z Azji, a w dodatku z Korei. Wyglądał jakby żywcem wyjęty z historycznej dramy, jeśli tylko wyciąć fragmencik o fryzurze. Kim od dawna nie nosił długich kudłów, nad czym kochany papcio mocno ubolewał. Koreańczyk spodziewał się towarzystwa. No elo, przyszłaś mnie oprowadzić? I właśnie dlatego jako bardzo grzeczniutki i uległy wampirek, pokłonił się blondynce zaraz po wejściu na pseudo pięterko i zlustrowaniu jej mundurku. Tradycyjnie po wyprostowaniu milczał, w dodatku wzrok cały czas trzymał spuszczony. Toć nie wypada mu bezczelnie wpatrywać się w przełożoną, a że uczynił to jeszcze przed pokłonem. Ups. Nazwijmy to szybką oceną potencjalnego oponenta. Ups razy dwa. Na moje oko ten młody wampir nie wyglądał jak rasowy zabójca, ale kto go tam wie. Po delikatną buźką bardzo często skrywały się najgorsze potwory. - Kim Yeongho. – odparł umiarkowanym tonem. Jak w woju normalnie. Przybyłem, zobaczyłem i zaraportowałem. Prowadź! Byle wolno. Pogapię się na Twój tyłek… Znów nie powiedział nigdy Kim.
|
| | |
Gość
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Pon Wrz 18, 2017 6:20 pm | |
| Dla takich chwil to i rodowego NKWD-ruska umieściłaby w najbliższym otoczeniu Hiszpana, byle móc mu dopiec i jednocześnie pozostać krystalicznie czystą, bo niekiedy oficjalnie nie wypada brudzić rączek. No i, formalnie, co złego to nie ona, nawet gdyby każdy to wiedział... hehe. Ponoć złośliwość to oznaka chamstwa albo sympatii, i tu nawet rodziło się całkiem niezłe pytanie, jak to było w przypadku Adrienne wobec wyżej postawionych, tudzież bardziej zdziadziałych... Wersik, drugi, trzeci i kolejny akapicik, jeszcze tego nieco zostało, wystarczająco aby zarwać ze cztery godziny, i za wiele do przybycia wspomnianego kociaka. Ta niezręczna cisza i brak reakcji na ukłon, jak gdyby w ogóle go nie zauważyła albo w żaden sposób nie wyczuła, pozornie bo nie od dziś wiadomo, wampiry to kłamczuchy i tylko knują. Ostatnie zdanie... ostatnie słówko na stronie... zakładka i odgłos zamykanej książeczki, ze dwie chwile po przedstawieniu się delikwenta. Niemka zmierzyła go wzrokiem, od stóp do głów, niczym ocena opakowania w którym miał znajdować się smaczny łakoć, wynotować pozory które zaraz przyjdzie jej wykreślić... lub, co było bardziej prawdziwe, ocenić wzrost. Zarówno na oko jak i precyzyjnie, przedstawiciele jej narodu mają to w genach, pięć centymetrów (skąd my to znamy...) różnicy na jej niekorzyść... a to że jest ze średniowiecza, a Koreańczyk to XX wiek to detal, choć tak czy owak wyrośnięty jak na tamtejsze rejony świata... a przynajmniej u okolicznych nacji to się sprawdzało. Wstała i zaczęła powolutku okrążać Azjatę, wyjątkowo bezczelnie patrząc mu w oczy, to na nieco inne partie ciała, i ponownie wyżej... niczym hiena która dopadła padlinę i jedyny dylemat jaki miała to który kawał mięsa zeżreć najpierw. - Więc zachciało ci się ponadstawiać karku za resztę, tudzież będziesz urzeczywistniał niespełnione fantazje swojego rodzica? - spytała, kończąc pierwsze okrążenie i rozpoczynając drugie, tym razem z większym wtargnięciem na cudzą przestrzeń osobistą. - Ilu zabiłeś? - drugie pytanie, może niekoniecznie wprost do uszka, ale całkiem blisko, wystarczająco aby poczuć nieco chłodnego powietrza. - I w jak barwny, i zarazem bolesny sposób, ogranicz się do najbrutalniejszego - dodała, nieco się odsuwając i stojąc po jego lewej stronie, niestety bez prezencji tyłka bo frontem do jego osoby. |
| | |
Grupa : Wampiry Rola / pozycja : Nikt Wiek : 125 lat Multikonto : Admin
Yeong Ho Kim
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Pon Wrz 18, 2017 8:41 pm | |
| Krążąca wokół hiena to niebezpieczna hiena. Wodny Smok o tym wiedział, a jednak zamiast zaatakować stał sobie grzecznie ze ślepkami niewinnie zawieszonymi przed siebie. Nie drżał, nie oddychał, nawet kurna nie mrugnął. Był jak statua w całości wykonana z białego marmuru, którego gładź naznaczona końcówką dłuta, pokrywała spora ilość subtelnych zarysów. Wiesz o co mi chodzi prawda? Było to nic innego jak widoczne, a jednak ukryte pod materiałem ubioru, ślady linii mięśni ramion, torsu, brzucha, apetycznego „v”… Ogólnie rzecz biorąc ciało Koreańczyka z pozoru wyglądało na stosunkowo drobne i kruche. W rzeczywistości jednak odznaczało się siłą, zwinnością i gracją godnej miana gracji królewskiego kota. Na stwierdzenie dotyczące „chcenia”, Kim nie odpowiedział. Nie żeby nie chciał. Po prostu uznał, że nie wypada na pierwszej randce walnąć tekstem w stylu; a co chciałabyś je zobaczyć? Albo; lubię zabawy z pejczykiem, czy; nie twój zakichany interes kobieto! Nie patrz tak na mnie. To nie moja wina, że wampir miał zdrowo nasrane w bani… Przepraszam, nie miał. Był uroczym trollem. Tak naprawdę brak jego odpowiedzi wynikał z innego faktu, mianowicie z braku odczucia potrzeby komentowania czegoś, co było zwykłą zaczepką ze strony blondynki. Ponadto tato raczył mawiać. Zawsze słuchaj starszych. No to kurna słuchał i… niech jej będzie. Koreańczyk postanowił się odezwać, aczkolwiek nie po niemiecku. FUCK NOŁP. Przemówił po angielsku. - Założyciel uznał, iż moje zdolności świetnie się sprawdzą w tej roli. – krótko i na temat. A teraz zagwozdka. Niepozorny wygląd plus słodki głosik. Jak ktoś taki jak on mógł być kurna łowcą? ŁOWCĄ! Przecież nawet niemowlę z Etiopii dałoby mu radę. Z tego tytułu wyczulam Pannę Ad na wszystkie słowa Azjaty. Istniało bowiem spore prawdopodobieństwo kłamstwa. - Tylu ilu mi kazano. – odpowiedział. – Nie przebieram w sposobach, lecz w skuteczności. – i dodał z dość istotną różnicą w głosie. Tym razem nie był spokojny i chłodny. Zdawał się nabrać głębi, a nawet lekkiego drżenia. Smok nie był zadowolony z bezczelnego podejścia wampirzycy, jej szeptu i chłodnego oddechu odczuwalnego na nagiej skórze. Czując dyskomfort postanowił cicho warknąć w nadziei, że będzie to wyraźny sygnał niezadowolenia i ostrzeżenia przed nachalnym podchodzeniem. Jeśli będzie musiał to przeprosi. Na razie jednak uparcie trwał przy swoim. Kim naprawdę nie przepadał za bliskością. Wszystkiemu towarzyszyła czujna taksacja blondynki czarnych ślepi przy jak najmniejszym ruchu ciała. - Mniemam Pani, że to Ciebie przydzielono do zadania pokazania mi poziomu łowców. – dodał z lekkim odwróceniem głowy na lewą stronę. Koniec podziwu azjatyckiego profilu. Ponadto koniec powagą. Koreańczyk naprawdę miał się ochotę zaśmiać, ale nie! Uparcie trwał w powadze godnej miana kija w dupie!
|
| | |
Gość
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Pon Wrz 18, 2017 9:45 pm | |
| Ktoś tu jest naprawdę szybko, skoro tak ochoczo przechodzi do tematu pejczyku... czyżby na ochotnika prosił się o przywiązanie do drewienka w kształcie litery "x", co by zakosztować tych cielesnych rozkoszy na własnym ciele? Spokojnie, w bardzo dyskretny sposób, gdyż na pewno zostałby zakneblowany Ale ale, żeby nie wyjść na sadystkę, biczyk nie byłby jedynym przedmiotem który byłby rytmicznie poruszanym... do granic wytrzymałości, lecz ani odrobinki dalej, wszakże nie można pozwolić na zużycie się przedmiotu, nieprawdaż? Z drugiej strony młodzieńca należało wpierw rozgrzać, związanego i rzuconego na gorący metal, a potem zbadać kres jego wytrzymałości, oczywiście będąc na górze... heh, czy o czymś takim miała pomyśleć Adrienne, na równi z cudzymi kształtami? Leciwa z niej istotka i nauczyła się, niesprowokowana, nie myśleć ani nie wyobrażać cudzych walorów, tak skrzętnie skrywanych pod ubrankami... przynajmniej taka jest oficjalna wersja i tego się trzymajmy. Z resztą i tak trafiła na wstydzioszka który dalej z tym nie zabrnie poza sferę fantazji. Hehe. - Które upodobał sobie specjalnie, wedle własnej intuicji? - spytała i wcale nie chodziło jej o pewien specyficzny trzonek, do dziś nie była pewna orientacji Eusebio. Nie obchodziło jej jednak zdanie Hiszpana w materii przydatności Koreańca, tylko jego samego, prawie jak na rozmowie o pracę i opowieści o własnych zaletach. Mogła w każdej chwili wrócić do akt na jego temat, ale nie ma w tym zabawy, większa frajda z odkrywana kolejnych skrawków materiału na własną rękę. - Otrzymujesz polecenie unieszkodliwienia mnie permanentnie, jak byś to zrobił? - Proszę bardzo, poznajmy tę dalekowschodnią skuteczność, chętnie to mundurowa usłyszy... z każdym najdrobniejszym szczególikiem. Cóż, bardziej ją nastraja rozlew krwi niż jakieś tam czułe szepty... a no tak, ona nie z szeptuch więc ma już wypracowane synonimy. Och, jakież to urocze, taki młody, taki pozornie słodki a i powarkiwać go tatuś nauczył... ciekawe czy gazetę w pyszczku przyniesie - nie spytała Ad co by niepotrzebnie nie prowokować ani nie szkalować, odzywki zatrzymywała dla tych z przeciwnej strony barykady, ot wyprowadzony z równowagi zawsze popełni błąd. - Owszem - potwierdziła swój przydział, nawet jeśli nie była ponętną Koreanką albo inną kuszącą Chinką, Niemka (gwarancji nie ma że faktycznie taką ma krew) musi mu wystarczyć... nie żeby ktoś go pytał o zdanie. - Lecz wpierw włóż swe paluszki głęboko między pośladki i wyciągnij stamtąd drewniany kij, to nie będzie spotkanie biznesowe. - Lekcja nr 1, to nie urzędnicy, łowcy pozwalają sobie na odrobinę luzu... powaga powagą, hierarchia hierarchią, wiek wiekiem, ale wszystko ma swoje granice. - Skończ więc to Paniowanie i przejdź na "ty." Adrienne - rzekła i przedstawiła się, bo nigdy nie wiadomo, niczym u studentów, że któryś nie zna nawet imienia nauczyciela akademickiego... w tym przypadku kwestia, och boy, wieku. Kto wie ile linijek więcej musiał przez nią ojczulek Koreańczyka dopisywać, sith happens, akta prawdę ci powiedzą. - Mniemam drogę znasz - powiedziała i wskazała rączką na wyjście z salonu... ktoś coś wspomniał o gapieniu się na tyłek, czyż nie? Jak to mówią, panie przodem, a Azjaci uchodzili za zniewieściałych. |
| | |
Grupa : Wampiry Rola / pozycja : Nikt Wiek : 125 lat Multikonto : Admin
Yeong Ho Kim
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Pon Wrz 18, 2017 10:33 pm | |
| A WIĘC – idąc w złotą myśl zmarłej Seiren. Adrienne von NIEMIEC chciała wyjęcia kija z dupy? Zatem to wyjęcie otrzyma, aczkolwiek wpierw kilka odpowiedzi na szalenie ważne pytania, od których zależały losy CAŁEGO świata i okolic pobliskich. - Być może. – bah, odpowiedź na pytanie numer jeden. – Gdybym się teraz wygadał, nie byłoby niespodzianki. – BAH i odpowiedź na drugie pytanie w nieco bardziej bezczelnym stylu z przyprawą w postaci lekkiego uniesienia się kącika ust. – Tego kija już tam nie ma, a w zasadzie nigdy nie było. – i totalnie zluzowanie zwieńczone rozluźnieniem postawy ciała w prostym geście przechylenia łba tak, aby całkowicie zlustrować blondynę w mundurze. - Nie? Trochę szkoda. Brak mi pasjonujących wykładów na różne tematy. – nie, nie było mu ani trochę szkoda. Od Koreańczyka biło ironią na kilometr, ale hej! Przecież sama chciała, aby pozbyć się drewnianego kija, który w gruncie rzeczy nigdy w nim nie istniał prawda? Kwestię Paniowania uroczy smoczek przemilczał. Jedynie zaśmiał się pod nosem, a potem odwrócił łepek w kierunku korytarza. Bezczelnie wskazał nań paluchem. - W tamtą stronę. Przeleciałem przez tamto miejsce ze trzy razy. Znam je na pamięć. Nie polecam wchodzenia do pokoju oznakowanego numerem II. Strasznie capi. – do saloniku…. Nie do kończył bo… Uuuu. Ad to całkiem zgrabny tyłek miała. Kusiło, aby sobie popatrzeć, gdyby nie drobne ALE. Otóż Kim niekoniecznie umiłował sobie podglądanie cudzej dupy, nawet takiej zgrabnej. Pod tym względem był stosunkowo grzecznym szczeniakiem, a do tego wstydliwym. Poza tym kobietom należał się szacunek prawda? Zwłaszcza tym starszym. I nie, Koreańczyk nie gustował w starszych od siebie Paniach. Nie pijał też wina, tak więc motyw; im starsza tym lepsza, odpadał całkowicie. W zamian za to ruszył grzecznym i cichym kroczkiem za swoją przełożoną. - Czyli plotki o luźnym podejściu grupy łowców są prawdziwe. To się świetnie składa, choć wśród niektórych widniejecie jako nadęte bufony. Panie przodem. – ej nie patrz tak na mnie! Prawdę mówię! Mówił, oj mówił. W istocie niektórzy z uczonych czy urzędników oceniali łowców jako nadęte pałki od brudnej roboty. Co zrobisz jak nic nie zrobisz. |
| | |
Gość
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Czw Wrz 21, 2017 4:24 pm | |
| Jak ja cię szczyli zaraz w ucho strzelę i pod okrętem przeciągnę to kultury się, gnoju mały jeden, zaraz nauczysz... chyba tak mówił ten wampir co nie był nigdy w pośredniaku i założył firmę na czarno, a imię jego Eusebio. Żeby jeszcze nie padać na twarz przed starymi wampirami, nawet na wyraźny rozkaz nierobienia tego... kto to widział? Upadek obyczajów! - Bez żadnego słodkiego kłamstewka, tudzież wariantu niebędącego najlepszym, również nie ma zabawy ani tym bardziej zasiania odrobiny niepewności - rzekła, bo to zawsze miło działało, o tym jak zostanie się zabitą, niczym kosteczka lodu powolutku ciągnięta wzdłuż kręgosłupka... odrobinka dreszczyku nikomu nie zaszkodziła. - Był i to nie raz, zwie się formalizmem - sprostowała młodego, którego jednak po piwo nie pośle, taka z niej dobrze wychowana wampirzyca. Ale co by po cichutku pocieszyć, miejscami i ją obowiązywała etykieta oraz... bardziej profesjonalne zachowanie, na czynnej służbie zwłaszcza. Przynajmniej nie jest to korpo... - Przez program 500+ nie stać nas na utrzymywanie studentów. - Sorry, patologia musi się rozwijać, to wina wodza kaczystanu. Ha, capi, wydało się! I tak oto, dzięki Koreańczykowi, Niemka zarobiła właśnie sto euro za zakład, że ktoś postronny zwróci na to uwagę... a skoro ten pan wyczuł to wcześniej, liczy się. Witamy w świecie półświadku Sojuszu, gdzie pod nosem bogobojnego szefa, przewala się hazard i czysta (niczym rasowo Europa w snach) gotówka. Bądźmy szczerzy, jedynie degeneraci umysłowi brudzą mamonę... - To dlatego że nasz rosyjski towarzysz lubi trupy, nie wiem jak bardzo blisko, lecz są one użyteczne w pracy. Jedyny problem w tym, że gniją i zapomina się pozbyć nieużytku. W takich chwilach współczuję sprzątającym - powiedziała, i o dziwo nie było tu takiego kłamstewka, wrażliwa Ad. No tak szczerze, trupy i brudne gacie to mordęga i aż chce się je zostawić, ale nie za to płacą i z reguły lepiej wampirów nie, grzecznie mówiąc, wkurwiać bo jak upierdolą nogi to jeszcze połowy kręgosłupa w torsie braknie. A i przy okazji, nawet ruszyła przodem, skoro gentleman chciał pogapić się na jej tyły... heh, troszeczkę inicjatywy, przecież wtedy cię pogryzie... a to nie boli a wręcz przeciwnie. A dlaczego niemo wspomniała o obserwacji cudzych czterech liter? Hehe... nie żeby sama nie zerkała... - Łowcy to nie tylko bufoni ale i aroganccy barbarzyńcy bez poszanowania cudzej osoby i mienia nieznający się na higienie. Uczeni to jajogłowi których zawartość spodni opiewa na dodatkowe pergaminy przemycone z bibliotek narodowych, tchórze... a trzeciego określenia nie pamiętam. Z kolei uczeni to korposzczury, lizajdupy i tak dalej... wszyscy sobie dopiekamy nawzajem. Nieprzypisani to dzieci, zwykle specjalnej troski, przedszkole i te sprawy... - powiedziała i zarazem, bardzo skrycie, powitała Koreańca wśród tej pierwszej grupy, dałaby mu też kostkę mydła ale żydów niedostatek. - Tak czy owak, wpierw najważniejsze pomieszczenie na tym piętrze, zbrojownia - powiedziała, bo to właśnie tu go przyprowadziła, a było to miejsce raczej obskórne... wedle standardów reszty, ale dla przeciętnego Kowalskiego nadal luksus... przepraszam, LUKSUS. - Teraz procedury... identyfikator i nikogo nie postrzel jak już znajdziesz odpowiedniego gnata - rzekła i wręczyła mu plakietkę, heh a jednak korpo. A dlaczego? Ano dlatego że nie każdy ghul musi kojarzyć wszystkich wampirów, bywały czasy ze sporą rotacją, a szkoda tracić swój nieskończenie długi czas na tak prostą procedurę jak wejście na plac zabaw łowców. Pomijając już skanery, kamerki i inne miłe rzeczy będące ochroną... Poza tym lakonicznie bo nie widziała potrzeby aby uczyć go bhp z odbezpieczania pistoletu... UE już by mu podręcznik z tej jednej czynności na 500 stron napisała. - Jeśli chcesz zostawić tam dedykowaną broń, odłóż ją na ubocze i daj pod nią jakąś nalepkę, najlepiej z imieniem, co by nikt od razu jej nie zabrał. - Heh, od razu, a zdarzało się pożyczyć coś bez poinformowania właściciela... i tu akurat Ad jest niewinna niczym nieobesrana łąka. - Pytania? - akurat Nazi wolałą odpowiadać na konkrety, bo gdyby przyszło jej opowiadać wnikliwie, to spędziliby tutaj ze dwa dni. No i słodziaczek miał wolną rękę w oględzinach, tudzież gdzie chciał swój noseczek wcisnąć. |
| | |
Grupa : Wampiry Rola / pozycja : Nikt Wiek : 125 lat Multikonto : Admin
Yeong Ho Kim
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Czw Wrz 21, 2017 5:44 pm | |
| - Ot czysta formalność, nic osobistego. Poza tym źródła mówią o przychylności starszych, gdy prawi im się odpowiednie komplementy. Strasznie toporne, nudne, ale skuteczne jak widać. Pozwala na w miarę szybkie zdobycie punktów przychylności. Ojciec potwierdzi. – odpowiedział z lekkim wzruszeniem ramion, ale zupełnie szczerze! Teraz kiedy młody się otworzył, pokazał całą swoją bezczelno – słodką naturę kropka w kropkę z równie bezczelno – słodką naturą Wodnego Smoka. Co zrobisz jak nic nie zrobisz. Taki typ wampira. Cięty jęzor i szczenięce oczy, najgorsze z możliwych połączeń. Tylko Smoki tego świata wiedzą ile przejść miał z nim pewien Biały Paw. Spacerek do zbrojowni odbył się w zupełnej ciszy, a to dlatego, że szczeniak wyglądał na zamyślonego. Zmarszczone brwi, nos… Tak, zdecydowanie nad czymś mocno rozmyślał. Z głuchego letargu wyrwał go brzdęk otwieranego zamka. Wtedy raczył unieść czerń niewinnego spojrzenia, ulokować je wpierw na Ad, a potem na karcie. Zaraz. Karta? Nie no ziom szanujmy się trochę. To jeszcze nie te czasy kiedy odczytywano karty, linie papilarne i tęczówki oczu. Nawet kamery były chujowe, o ile w ogóle jakieś były. Lekki przyps, ale to się wymaże. - Rosyjski pijaczyna i miłość do trupów. Dobra. Unikać i nie komentować, a najlepiej nie oddychać. Dla wampira łatwizna, gorzej z człowiekiem. Słyszałem, że kilku puściło pawia. – zażartował na chwilę przed wejściem do ówczesnej zbrojowni. Tam z lekka mówiąc opadła mu kopara. - Za takie cacka mogę być i nawet tańczącym bufonem. – parsknął bardziej do siebie niż do wampirzycy. – Z tym lizaniem bym się wstrzymał. Ojciec nie lubi kiedy się go tak nazywa. – i znów lekkie parsknięcie. Koreańczyk kochał staruszka, choć głupstwem byłoby nie stwierdzić, że ten stary wampir nie cenił sobie dobrych komentarzy. Cenił i to za bardzo. Broń palna… No dość ciekawa, ale strasznie kłopotliwa i hałasująca. Koreaniec nie szanował. Preferował coś dyskretniejszego… mmm, a gdyby tak karabin, albo strzelba? NAJLEPIEJ SNAJPERKA, ale wiadomo… Jeszcze nie te czasy i nie te zabawki. Skończyło się więc na prostych oględzinach broni wszelkiego kalibru, od najmniejszej do… ekhem. NAJWIĘKSZEJ. Bez skojarzeń proszę. Czarnowłosy był bardzo grzeczny i nawet grzecznie podchodził do stojaków! - Tylko jedno… Nie obawiacie się używania broni palnej? Jest dość hałaśliwa, do tego wymaga amunicji i potrafi się zaciąć.- troszku widział na wojnie tj. troszku widział tamtejszego uzbrojenia. Tani szmelc. Widać, że sponsorowany przez Qingów. - To może najlepiej poliżę. Ponoć jest wtedy zaklepane. Niemniej poza tym jednym pytaniem nie mam do Przełożonej żadnych innych. Proste i klarowne wyjaśnienie zaspokoiło moją ciekawość… prawie. W budynku widziałem jeszcze jedną zbrojownię. Była w podziemiach. Wygląda na mocno zabezpieczoną. Co tam jest? – spytał odkładając jeden z wyjętych karabinów z powrotem na miejsce. Ciężko pomyśleć, że ktoś taki jak on potrafił zabijać. Eusebio musiał się mocno uderzyć w głowę. A gdyby tak test sprawnościowy? |
| | |
Gość
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Pon Paź 16, 2017 10:31 am | |
| Uśmiechnęła się pod noseczkiem na słowa młodzika bo faktycznie coś w tym było. Nawet więcej, bo uśmiech i guziczek mniej potrafiły nie tylko wyskrobać dodatkowe punkty przychylności, ale i nieco obniżyć ewentualnego focha... za różne rzeczy, powiedzmy że od czasu do czasu zdarzało się popełnić drobny grzeszek tu i ówdzie... ale nadal bez naruszania (i tak szeroko pojętej) moralności! To nie tak że zaraz dochodziło do upadku obyczajów jak to miewa miejsce z pannami z Vicovaro! - Uśmiech jest jedną z najstraszliwszych broni, jeśli zestawić ją ze słodką aparycją i zakamuflowaną bronią - rzekła, w zasadzie tylko potwierdzając jego słowa, chociaż... wariant z miną przeciwpiechotną również robił swoje. Może troszeczkę głośniej i z urwaniem tyłka, ale i tak nadal mniej bezczelnie. Heh, można rzec, jedynie niewinny psikus... no chyba że padnie na człowieka albo wilkołaka, wtedy jest gorzej, dla nich oczywiście. - Czy się puścił, tego nie wiem - odparła krótko i mrugnęła oczkiem... drobna aluzja... bez negowania cudzego gustu ani aż takiej złośliwości, sama lubiła mieć oczko na kobiece tyłki (a żeby tylko...). Słowo honoru, ci łowcy to chamskie prostaki bez elementarnego wychowania... - Jestem świecie przekonana, że posiada na stanie kilka epitetów którymi mógłby określić inne zgrupowania. - Jedynie głośno nie wypada mu ich wypowiedzieć, nie dodała już Adrienne. Well... Azja... trochę inny stan umysłu niż Niemcy. Wymaże? Panie, wiesz jak tu ciężko jest rozpoznać jednego skośnookiego od drugiego? Co najmniej trudno! Bądź towarzysz i idź na rękę sprawdzającym ludziom to cię zapamiętają! Zerknie w plakietkę, to na słodziaka... w końcu nawet najmniej ogarnięty jakoś zacznie rozpoznawać! A to że wampiry mogą, w teorii, zmieniać wygląd... cóż, nie ma rozwiązań idealnych, tu jeszcze Sowieci coraz chwiejniej ale stoją... - Zależy od egzemplarza, aczkolwiek na stanie mamy zadbane więc zacinki wchodzą w grę dopiero w trudniejszym terenie i po jakimś czasie. Co do hałasu to racja, ale nie zawsze jest sposobność na załatwienie sprawy bardziej dyskretnie i trzeba użyć mocniejszego argumentu... a później zatuszować sprawę. Niemniej jest to w miarę uniwersalna rzecz, szczególnie w obronie... zwłaszcza na swoim terenie. - Gdyby doszło do strzelaniny w tym budynku... to łatwość z jaką by to wylegitymowano byłaby wręcz legendarna. Łuko-karabiny albo blastery rodem ze Star Wars niestety nie istniały... wiec musiano radzić sobie z tym co jest, a szarża banzai z kataną na karabin maszynowy to wątpliwa taktyka. - Niemniej nadal korzystamy, zwłaszcza starsi, z broni białej... czy to z sentymentu czy też wystarczająco długiego obycia aby nadal umieć ją wykorzystać w dzisiejszych czasach efektywniej niż przeciętny Hans - rzekła i otworzyła jedną z szafeczek, gdzie dumnie prezentowało się kilka egzemplarzy różnorakich długich ostrzy oraz noży. - Od czasu do czasu urządzamy sparingi, jeśli nie dla wprawy to rozrywki i ze względu na stare czasy. Czasami w pełnym rynsztunku z ubiegłych lat - rozjaśniła nieco rozryweczkę wampirów i to, że taki archaiczny złom nadal się tu znajdował. - Więcej sprzętu, szczególnie bardziej morderczego i wyspecjalizowanego. Duże zabawki dla wyrośniętych dzieci - dodała z uśmieszkiem, bo sama miała do niektórych słabość... pewnie jak do... a nieważne! Słabości są po to aby je skrywać, wink. - Rodzic uczył cię walki w zwarciu? - spytała, delikatnie przejeżdżając paluszkiem po cudzej klacie po jednym z egzemplarzy oręża, szabelce konkretnie... Ah, i jej zapytanie pomimo lakoniczności, było troszeczkę bardziej otwarte. To oczywiste że umiał się tłuc, ale to co było bardziej w kręgu jej zainteresowań, jakim stylem. Zdawało jej się, czy ktoś tu zadał pewne nieme pytanie? I właśnie otrzymał odpowiedź w podobnym tonie... Skusisz się? Sala treningowa znajdowała się raptem kilka kroczków stąd... tudzież w bardziej namacalnej mierze, półtorej guziczka... |
| | |
Grupa : Wampiry Rola / pozycja : Nikt Wiek : 125 lat Multikonto : Admin
Yeong Ho Kim
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Pon Paź 16, 2017 5:25 pm | |
| Dyskusja na temat broni palnej była tak naprawdę kwestią otwartą. Kim nie gardził zabawką z długą… lufą, tym niemniej niespecjalnie szanował jej wydźwięk no chyba, że w trakcie wielkiego boom. Karabiny żółtych bardzo ładnie komponowały się z hukiem bomb i krzykiem umierających. Nie wierzysz? No słowo daję! Istna aria wojennej pieśni. Wielka szkoda, że młody wampir nie należał do koneserów tego typu rozrywki. Byłby wtedy o wiele sprawniejszym łowcą, a tak? Preferował zabawę w asasyna o wdzięcznym imieniu Ezio Czyste Ręce. Widok ostrzy; mieczyków i szabelek, broń boże katany, spowodował błyśnięciem smoczych ocząt. Wampirzątko uśmiechnęło się mało dyskretnie, jakby właśnie otrzymało śliczną gwiazdkę z nieba. Muszę przyznać, że wyglądał przy tym nader szczeniacko, ale hej! Spójrzcie na te oczy i łagodność lica! Jeżeli ktoś coś wcześniej wspominał o zabójczym pięknie, to Koreańczyk był tego żywym przykładem – ot niewinny, miły i cichutki wampirek, a za zasłonką groźny i chytry zabójca. Może stary Eusebio nie do końca postradał wszystkie zmysły? I gdzieś tam w jego działaniach kryła się nuta rozsądku? Czort go jeden wie. Najważniejsze, że wampir zafascynował się białym orężem, w szczególności krótkimi ostrzami. Ah. Te najlepiej przechodziły przez tkankę miękką, zupełnie jak prawdziwy smoczy szpon! - Uczył, w innym wypadku miałbym raczej mierne szanse na otrzymanie stanowiska łowcy. – odparł z przechylonym lekko łebkiem na bok. Oczątka zaświeciły się jeszcze bardziej, gdy cudza rąsia powędrowała na stal wiszącej szabelki na stojaczku. Było w tym coś magicznego, zachęcającego i bardzo… niegrzecznego. Chyba właśnie dlatego smoczątko momentalnie uciekło oczętami gdzieś na bok. Ojciec dobrze raczył mawiać. Kobietom nie należało patrzeć prosto w ślepia przez więcej jak kilka sekund! - Sparing w pełnym rynsztunku? Nie lepiej trenować bez? Mniejsze obciążenie ciała, szybsze ruchy i zwiększona zwinność. Ekwipunek sprawdza się jedynie podczas treningu terenowego. – dodał po chwili z wyraźnym zainteresowaniem na wzmiankę o treningu. Panno Ad? Małe randewu na parkieciku do (nie)tańca?
|
| | |
Gość
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Czw Paź 19, 2017 8:46 pm | |
| Ezio Auditore co kradnie samotne motore, a właściciel gdy widzi że nic nie widzi reaguje prosto, "ja pierdolę!" Nie zarymowała nigdy Adrienne na głos, bo ani to zgrabne ani potrzebne na trzeźwo, a już na pewno grzebiące resztki godności. Jednak odchodząc od tego na rzecz spraw ważniejszych, tudzież bardziej intrygujących, spojrzenie Yeonga na broń białą nie uszło uwadze Niemki... Prawdę powiedziawszy mogła poczuć się o jakieś sześćset lat młodsza, gdyż swego czasu reagowała równie podobnie... Słodka i błoga młodości...! Wspaniałe czasy kiedy wprost tryskało się energią na prawo i lewo, można zatęsknić, serio. - Pełny rynsztunek ma walory głównie sentymentalne, przywołuje wspomnienia i niektórym pomaga na sentymenty... - już pominęła wzmiankę o tym, że, przynajmniej za jej czasów, pójście w bój bez płytówki (mocno upraszczając bo to temat rzeka w tym co na siebie wkładano w połowie XIV w.) gwarantowało... wyjście ze szwankiem, w najlepszym scenariuszu. Tym bardziej wymownie ignorując kuszę albo młot bojowy... na każdą koncepcję jest jakaś antykoncepcja i odwrotnie, każdą gumkę można przekłuć... - Widzimy się w sali treningowej - rzekła krótko, a w jej dłoni wylądowała już szabelka, uściślając, identyczna do tej wykorzystywanej przez polską husarię... Polką była mierną ale doceniała zarówno tę formację jak i wyposażenie. Ogromnie kusiło wykorzystać ją znów... a skoro okazję miała... wink.
Zostawiła biednego Azjatę (prawie) sam na sam z tym maleńkim rajem na ziemi i udała się tam gdzie wspomniała przed chwilką. Od maleńkiego randewu grzeszków przybyć nie powinno, więc przeciwwskazań brak. nawet więcej, będąc już w tym milutkim pomieszczeniu zdjęła z siebie zbędne odzienie, to jest górną część mundurku i krawacik, ale żeby nie było że jest naga... coś takiego jak (czysto rasowa) koszulka istniało! I nie ma tu żadnych prześwitów, sorry. Pozwoliła sobie wykonać nawet kilka ruchów niejako odświeżających pamięć... ale Husarz i tak by płakał gdyby dostrzegł. Chwilka do kilku nim przyjdzie nowy słodziaczek, to czas miała... |
| | |
Grupa : Wampiry Rola / pozycja : Nikt Wiek : 125 lat Multikonto : Admin
Yeong Ho Kim
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Czw Paź 19, 2017 9:06 pm | |
| Adrienne długo czekać nie musiała. Dojście do Sali treningowej to pikuś, o wiele gorzej z wyborem broni! W przeciwieństwie do Łowczyni, Koreańczyk nie potrafił posługiwać się szablami. Zamiast tego wybrał coś bardziej odpowiedniego tj. miecz z kategorii tych chińskich. Średnio zapatrywał się na walkę nim, ale hej! Trzeba w końcu pokazać, że się ma jaja i że staruszek mimo wszystko dobrze wyszkolił. Wyłączając z tego dni i lata, kiedy jednak go nie szkolił. Shh, to się wytnie prawda? PRAWDA? W przeciwieństwie do Ad, Kim nic nie majstrował przy swoim stroju. HA! Gińcie Europejskie prosiaki! Czarno –niebieska szata była idealnie dopasowana do atletycznego ciała, a przy tym w żaden sposób nie krępowała ruchów, o czym już Wam wspominałem – kwestia opiętych rękawów itd. Dodatkowo posiadała inny atut w postaci ukrytych przegród we wspomnianych rękawach. Nie żeby coś, ale bardzo łatwo szło tam schować… no nie wiem. Na przykład takie igły? Ot niewielka rzecz, a jaka wkurwiając! Dobrze, że Koreańczyk tego nie praktykował, powiem więcej, w przyszłości przerzuci się na broń palną! Wiecie, pistoleciki, magnum, strzelby taktyczne lub snajperki. Ktoś kiedyś ponoć zabił nią wampira. Wiecie coś na ten temat? - Rozgrzewka? Ponoć bardzo pomocna. Proszę o trochę fory, wszak jestem tylko młodym gówniarzem, który nie ma prawa mierzyć i równać się ze starszym przedstawicielem rasy. – guzik prawda. Czarnowłosy rzucił tekstem lekko sarkastycznie, ale już o tym rozmawialiśmy. Miał wyjąć kija z dupy? Zatem proszę bardzo. Nigdy wcześniej nie był tak wyluzowany, jak teraz. Poza tym jak to szło? Wkurwiony wróg to głupi wróg, a do tego łatwy przeciwnik. |
| | |
Gość
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Sob Paź 28, 2017 11:26 pm | |
| Jest podanie jest i odpowiedź, pomijając tryb urzędowy bo tu sami łowcy, to JUŻ się wycięło! Nie ma ani kart magnetycznych ani treningu Yeonga przez jego ojca! W ogóle nie mam pojęcia skąd takie sugestie, że mogły mieć miejsce... albo nie mieć... nieważne. Nie ma tematu! - Gdyby wiek miał decydować i umiejętności i kompetencjach... nie byłoby tu stworzenia które zachowałoby zdrowie psychiczne przez własną omylność - odparła spokojnie, nie łapiąc się na prowokacje bo... hej, nie była aż tak sztywna i zbabciała! Może inaczej, była zbabciała i egzystująca na siłę, bez żadnego celu, ale etykietę trzymała w tym samym pudełeczku co odwagę Pascal. Gdzie to jest? Obudźcie i spytajcie go sami... JA NIE WIEM. - Mógłbyś opowiedzieć mi coś o Korei...? Militaryzm z okresu twej młodości, kulturze... - pociągnęła nieco inny temat który, o dziwo, ją interesował... no może oprócz języka, ale bez znajomości podstaw nic jej dialog w takowym teraz nie da... chociaż jej ignorancka część nakazuje twierdzić, że japoński to praktycznie to samo... triggered? I z drugiej strony nie chodziło jej też o sztywne pierdoły z podręczników, a jakieś ciekawsze smaczki... Powiedziałaby że i o parzenie herbatki, ale to rzecz wręcz intymna i wymagająca właściwszej oprawy! Ale przy okazji była odrobinkę bezczelna, gdyż jeszcze nie skończyła mówić, a wykonała drobny ukłon, kultury trochę (!), i zaraz lekkie zawirowanie ostrzem... ujmując to bardziej po ludzku, najechała swoim ostrzem na jego pod ostrym kątem i wykonała dwa szybkie obroty, sprawdzając czy po prostu zachowa mieczyk w dłoni. Taka drobna i bezczelna rzecz, ale dość często ludziom wypadała broń z łapek... troszeczkę rozczarowujące bo to jak nazwać sprzęgło hamulcem ręcznym. I niezależnie czy pykła ta tania sztuczka czy też nie, kroczek w tył i przygotowania defensywne. - Proszę o trochę fory, wszak jestem rencistką która kolejny rok z rzędu nie dostała pieniążków... - bo nie płaciła składek. |
| | |
Grupa : Wampiry Rola / pozycja : Nikt Wiek : 125 lat Multikonto : Admin
Yeong Ho Kim
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Sob Paź 28, 2017 11:47 pm | |
| Mrug, mrug, mrug – skośne ślepka mrugnęły kilkukrotnie. Fajna lasia z tej całej Ad. Urocza, ładniusia, a do tego stara i z poczuciem humoru! Znacznie różniła się od innych staruszków, ale to w sumie dobrze. Silla mógłby się od niej wiele nauczyć! Stary pryk – dzięki Ci Lilith za te swobodne dusze, bo oto ich moc przykuła Twoją uwagę do grupy łowców. Chwała za to, że nie wytypowali Cię na urzędasa – bleh! Staruszka szanujesz, ale całe tamtejsze towarzystwo i kije w dupach. Niet. Kijem to tylko po mordzie jak rasowy rusek, albo do dupska, co by nadziać jak kiełbaskę. Słowa starej wampirzycy rozbawiły młodziaka. Rządek białych ząbków błysnął w słabym świetle lamp, gdy poza nimi swym wdziękiem i połyskiem otumaniła wszystkich chłodna stal miecza. Ostrze łaknęło krwi, lecz czy dane mu ją będzie otrzymać? Młody łowca nie zwykł zabijać i ranić bez powodu, chyba że swoimi kocimi pazurami. - Azja zawsze górowała nad resztą świata. Mimo to nadal pozostała otwarta na wpływy europejskie. W połączeniu z doczesnym dobytkiem zaowocowało znacznym przewyższeniem poziomem uzbrojenia i broni palnej. Ilość widać w ofiarach i zniszczeniach. Drugie swoje słowo rzekły Chiny i piczki z Qing. Słabe chujki. Trzecie należało do zamorskich demonów. Żółtki do dziś latają z katanami, jednakże są cholernie skuteczni. Kiedyś może opowiem droga Pani, lecz na pewno nie dziś. Gniew po utracie domu i jego niepodległości pozostawił zbyt świeże rany. – oznajmił przy wykonaniu płynnego ruchu mieczem, by ostatecznie skierować jego ostry koniec centralnie na szyjkę wampirzycy. Młody stał kilka metrów przed nią. Ruszył i zaczął krążyć wokół ofiary.
|
| | |
Gość
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Wto Paź 31, 2017 12:27 am | |
| Bez odrobiny krwawych śladów nie ma zabawy! A przynajmniej wbicie pazurków w czyjeś plecki przy pewnych czynnościach było całkiem milusie... zaraz, ale tam w narracji chodziło chyba o coś innego, no nie ważne! Ale usiłując wyjść z tego z twarzą, odrobina relaksu i ogólnie pojętego rozluźnienia przydawała się każdemu, pewnie i urzędasom zdałby się jakiś masaż... też nie za dobrze brzmi... Dobra, chędożyć ten wątek! - Górowała? - powtórzyła to słówko, ale dopiero po tym jak Yeong zakończył wypowiedź, przerywać przecież nieładnie. W międzyczasie wykonała zamaszysty obrót ostrzem niczym gostek z Karate Kida, ten charakterystyczny dla mycia auta, aby odżegnać cudze ostrze ze strefy własnej krtani. Lubiła ją użytkować, a skoro jeszcze nie skończyła gawędzić, to wolała zachować ten kawał mięsa w całości. - Nie przypominam sobie aby Azjaci podbijali inne kontynenty... - zaraz dodała, mając w swoich kosmatych myślach przede wszystkim Amerykę, którą sama... a bądźmy szczerzy, łupiła. Co jak co ale Indianie, ujmijmy tamtejsze ludy zbiorczo, to wątpliwy oponent i poza przewagą liczebną, no okręty tysięcy zbrojnych nie mogły na raz przerzucić, nie reprezentował sobą nic... A koniki i proch robił swoje! Ach, było też jeszcze coś, przy okazji Azteków, dziel i rządź bo nie każdy lubił wyznawców Boga Słońce. Ciekawe dlaczego... - Aczkolwiek wojenki na własnym podwórku urządzaliście... widowiskowe... - Chinol Chinolowi Chinolem... znaczy się coś tam Ad czytała że wyrżynali się liczbami które w Europie uchodziłyby za całe państwa... Mnożyli się jak króliki to i skala większa... nie? Historio Azji, dlaczego cię w ogóle nie znam? - Na pewno cholernie uparci i, przynajmniej za czasów samurajów, potrafiących ginąć z godnością... - Cóż, tę kastę "rycerstwa kwitnącej wiśni" znała odrobinkę lepiej, od strony przeciwnika. Tłukła się z nimi gdy zbroje i katany nie wyszły z mody... Obserwowała go, i skoro ją okrążał, spokojnie czekała aż znajdzie się w nieco węższym miejscu sali, im mniej pola manewru Koreańcowi tym lepiej dla niej. - Co to dokładnie za piczki? - Qing? To jakaś zupka błyskawiczna? Sorry, nie znała się na Chinach. Wykonała też pchnięcie szabelką, aby zaraz wyprowadzić dwa cięcia: pierwsze idące od (jej) prawej dolnej strony ku lewej górnej (skośnie niczym czyjeś oczęta) i zaraz drugie od lewej do prawej strony, na wysokości mniej więcej środka serduszka. - I jak dokładnie dostaliście wpierdziel od Japońców? To mi umknęło z podręcznika... - Serio, nie wiedziała... bo łatwiej było naśmiewać się z żółtków zbombardowanych pewnymi dwoma nukami... ale to po otrzymaniu seryjki pepeszą prosto w nerki. Szwaby też baty zebrały... na życzenie wujka Adolfa, ale nadal. Ona umywa od tego rączki, nie bawiła się w najwyższe dowództwo. |
| | |
Grupa : Wampiry Rola / pozycja : Nikt Wiek : 125 lat Multikonto : Admin
Yeong Ho Kim
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Wto Paź 31, 2017 7:48 pm | |
| - Może dlatego, że Azja od zawsze była zamknięta na resztę świata. – ot króciutka uwaga z ust młodego wampirzątka tak dla rozjaśnienia sytuacji i odpowiedzi na temat: dlaczego żółtki nie bawiły się w przejmowanie władzy nad światem. Kto by ją tam chciał skoro Chiny naparzały się między sobą, Korea w sumie też i Japońce też? Skoro nie potrafili zapanować nad własną piaskownicą – a dodam, że była całkiem spora, zwłaszcza ta chińska – to co dopiero nad resztą globu! Mimo to Azjaci zawsze górowali, dosłownie zawsze i we wszystkim. Kto Wam dał proch hę? - Nie wiem jacy są Chińczycy i Japończycy… Jestem Koreańczykiem, a cała moja wiedza na temat Chin sprowadza się do tej przekazanej mi przez Yina. Japonia zaś pozostaje dla mnie tajemnicą. – odparł z zamiarem wyjaśnienia, że w tym zakresie Panna Ad nie mogła liczyć na zbyt wylewne wypowiedzi z jego strony. Podróże, podróżami, lecz spójrzmy prawdzie w oczy. Młody wampir niespecjalnie zagłębiał się w historię „sąsiadów”, zwłaszcza, gdy Ci sami sąsiedzi wyruchali Twój dom w dupę i to w dodatku na sucho, a potem zabrali niepodległość. Krótkie pchnięcia wystarczyły, aby odbić stal, stalą, a potem zrobić zgrabny odchył w boczek, aby przypadkiem nie oberwać ostrzem w serduszko. Kim bardzo je sobie cenił tak więc za przyzwoleniem jeszcze sobie go trochę „poużywa”. Akceleracji nie posiadał, ale póki wszystko działo się we względnie normalnym tempie, mógł, a nawet polegał na wyćwiczonym – kocham Cię tato – refleksie ciała. - Qing… Dynastia Qing. Najsłabsza w historii. Odpowiedzialna za upadek mojego domu. Słaby sojusznik poddał się woli zamorskich demonów, a te potem sięgnęły po resztę. – wyjątkowo młody wampir zakopał w ziemi resztki grzeczności. Mówienie o upadku swojego domu przepełniało go goryczą i niesmakiem przez co bardzo łatwo się dekoncentrował. Wymierzony cios w rękę dzierżącą broń. Cel: wytrącić. |
| | |
Gość
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Pią Lis 03, 2017 9:11 pm | |
| - I tym samym ustąpiła szczytowego miejsca na podium - dorzuciła krótką uwagę od siebie. No cóż, inicjatywa była ważna, a dominująca "rasa" to ta która potrafiła sobie podporządkować inne, przynajmniej w mniemaniu Ad. W sumie nie chodzi tu nawet o rasę, a zgromadzenie... coś jak taki Sojusz na terenie Niemiec, mniej lub bardziej ale jednak z wampirów wydaje się być najsilniejszą organizacją. Tak samo Starożytny Rzym, sporo lat trzymał sporo różnorakich regionów w garści... i został ostatecznie rozsmarowany przez mniejsze i "gorsze" grupki, heh. I z najbardziej życiowej strony... kto dał wam pizzę? - Macie jakieś wojownicze tradycje? - spytała, oczywiscie w odniesieniu do Koreańczyków, bo prawdę mówiąc "Sadzonka" z Civilization V to tak średnio wróżył... Korzystając z okazji i tego, że Yeong miał te 183 cm (google!) wzrostu, czyli o te 7 (klątwa przełamana) względem Ad więcej, przewaga "zasięgu." Z kolei ona miała bardziej wyrobioną akcelerację i dopałkę co dawało jej większe, zachowując to słówko w angielskim oryginale ze względu na skojarzenia, "flexibility." To jak, skalibrujemy jakieś działo? Następne słówka mówiła dopiero gry sparowała swoje ostrze z jego, niekoniecznie dając mu odskoczyć; przeciągając to zbliżenie. - Silniejsi zawsze rzucają się słabszym do gardła, jeśli zwęszą okazję - do czego? Już nie dokończyła, za dużo motywów i porównań można by tu wstawić. - Teraz przynajmniej macie więcej swobody względem Chin... chociaż północna część w rękach komunistów z pewnością boli. - Hmm, memiczne grubaski czy kapitalistyczne gniazdko stworzone dzięki hamerykańcom... więksi przystojniacy w tej drugiej części mieszkają, a tendencje do przewagi gospodarczej lubią się odwracać... I tak, nieco go prowokowała... wściekłość to zły doradca, albo i dobry... zależy od wykorzystywania emocji. Jak będzie w przypadku Słodziaka? Ach, i dopiero wraz z wypowiedzeniem ostatniego słowa, odepchnęła go od siebie "z bara." - Wychodzi na to. że jednak demony były bardziej dominujące w dłuższej perspektywie czasowej - dodała na koniec, odnosząc się do wizyty żabojadów i herbaciarzy u Qingów. O kitajcach nie wspominając... Dolała oliwy do ognia? |
| | |
Grupa : Wampiry Rola / pozycja : Nikt Wiek : 125 lat Multikonto : Admin
Yeong Ho Kim
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Pią Lis 03, 2017 9:42 pm | |
| Jeżeli Panienka Ad dążyła do wytrącenia wampira z równowagi, to szło jej to nader wyśmienicie. Młodemu nieśmiertelnemu – a warto dodać, ze pisklak nie do końca panował nad emocjami – stosunkowo ciężko było zapanować nad własnym gniewem. Nienawiść do pałek Qing, utrata domu oraz obecne czasy, które nota bene nie sprzyjały rodzinnemu domostwu, sukcesywnie potęgowały ilość gorejącej oliwy we wrzącym metalowym garncu. W efekcie Kim zamiast się wycofać, poddał się przedłużonemu przepychaniu i tarciu stali o stal. Odsunął się dopiero w momencie uderzenia barku. Oj to było nieprzyjemne. - Nie za dużo byś chciała wiedzieć? – syknął już mniej przyjaznym tonem. Po oczach było widać, że tylko resztki „godności” powstrzymywały szczyla przed niegrzecznym wybuchem gniewu. Widać, że staruszek Yin dobrze go sobie wychował, a przynajmniej na tyle, aby chłopak skutecznie hamował niektóre ze swoich reakcji. Dziwne co nie? Ot przemiły wampir, o jeszcze milszej aparycji. Kto by pomyślał, że z niego takie ziółko? Osobiście dodam, że woda nie bez powodu uchodziła za jeden z najbardziej nieprzewidywalnych żywiołów. - Ktoś Ci kiedyś mówił, że jak na łowcę stanowczo za dużo mówisz? – Kim odbił złośliwie piłeczkę, przy czym ruszył w przód, aby zaatakować Pannicę z frontu. W tym samym czasie drugą rękę wycelował w bok, a dokładnie w jeden z wielu punktów witalnych. Oj… Ktoś tutaj zamierzał grać w bardzo brzydkim stylu, ale wiecie co? To świadczyło o irytacji. Poza tym… Kim nigdy nie uważał siebie za honorowego wojownika. To że potrafił walczyć zawdzięczał ojcu. To że przeżył było efektem sprytu i oszustwa. |
| | |
Gość
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Sob Lis 04, 2017 7:12 pm | |
| Nacisnąć drugiemu wampirowi przysłowiowo, kto wie czy nie nadarzy się okazja dosłownie, na odcisk na drodze poznania... naprawdę słodziutki z Yeonga Koreańczyk. Robiła to badawczo, chciała wyprowadzić go z równowagi, a przynajmniej wkurwić tak aby zbadać, czy będzie zachowywać się w takim stanie i podczas walki... rozsądnie. "Popełnij błąd kruszynko..." Chciałaby powiedzieć że odegra rolę mędrczyni... mędrca... babskiego Pai Meia, ale nie, bo ztriggerowana sama miała problem z ogarniętym rozpierdolem. Ale każdy może rzucać oczywistością po fakcie, to żadna sztuka. P.S. To postarza, serio. - Pod względem historycznym to i tak mniej niż minimum aby móc wypowiedzieć się w temacie. Odnośnie prywatnego życia... jeszcze nie zaczęłam drążyć - odparła spokojnie, odnotowując zmianę w tonie głosu Azjaty. Ewidentnie ugryzła bardzo niewygodny temat, z pewnością wyprowadziła z równowagi, a ta część ludzkiej populacji była pokazowo bardzo ułożona, więc wszelkie zmiany należało obserwować w detalach. - Nie. Z kolei tłamszczenie wszystkiego w sobie jest co najmniej niezdrowe. Boli cię to, więc to wyrzuć, ojciec na ręce ci nie patrzy - dodała, przeciętnie wiedząc czy w jakiś sposób mu to ulży. Niemniej wyładowując się na treningu, zawsze można dołożyć coś słownie i liczyć na to że przyniesie to jakąkolwiek ulgę w dłuższej perspektywie czasu. Oczywiście zamierzała kontrować jego ostrze... z kolei cios wykonywany drugą ręką już niekoniecznie. Nawet miała zamiar go przyjąć z największą przyjemnością, a to dla zastosowania jednej z wojennych praw Murphiego mówiącej "jeśli wróg jest w zasięgu, ty również." W momencie w którym przyszłoby jej zebrać to podrażnienie, jej wolna ręka z zaciśniętą piąstką chętnie porozmawia ze szczęką młodzieńca, ciosem od dołu. To chyba nazywano idealnym kompromisem, gdzie obie strony są niezadowolone i stratne, ouch... przynajmniej Ad nie miała szczepionki na boku, a tam gdzie atakowała się z reguły zastrzyków nie robi! |
| | |
Grupa : Wampiry Rola / pozycja : Nikt Wiek : 125 lat Multikonto : Admin
Yeong Ho Kim
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Sob Lis 04, 2017 9:30 pm | |
| Prowokacja zdała egzamin. Rozgniewany wampir oberwał soczyście w twarz, a w zasadzie w szczękę przy jednoczesnym poczęstowaniu wampirzycy nieprzyjemnym ciosem w żebro. Koreańczyk chciał je podrażnić, lecz jednoczesny atak przeciwniczki spowodował zaciśnięcie się pięści, a więc i zmianę formy ciosu. Po wszystkim młody łowca osunął się w tył, a nawet zachwiał poważnie na nogach. Przed utratą równowagi uratowało go szybkie dojście do siebie – czarne ślepia suną powoli wzdłuż sylwety nieśmiertelnej. Tym razem nie są spokojne, nie raczą ciepłem i nie zapraszają do wspólnej i miłej rozmowy. Szumi w nich porządnie wzburzona tafla wody – budząca się do życia fala zaczyna zmierzać w kierunku lądu, na którym stała ona, on, oni… Morski potwór wyłonił swój łeb na powierzchnię, a to co na niej ujrzał wcale nie było zadowalające. Wampir syknął, gdy krew spłynęła po ustach i brodzie i kiedy splunął jej niewielką ilością na podłogę. Wolną dłonią przetarł brudne wargi przy uporczywej obserwacji ruchów przeciwniczki. Z początku chciał być miły, tak w końcu uczył go ojciec. Problem w tym, że łowczyni zaczęła drążyć, a on nie lubił drążenia – na bok odeszły maniery i respekt wobec starszego osobnika. Gniew wziął górę w efekcie czego poddany mu Kim postanowił pokazać starej, że czasem lepiej nie zadzierać. Zniknął… Dosłownie rozmył się w powietrzu. - Wiesz dlaczego ludzie boją się wody?– spytał za pośrednictwem telepatii, gdy stopy stawiały miękkie kroki w trakcie krążenia wokół Adrienne. Obuwie młodego było stosunkowo miękkie i elastyczne dzięki czemu odgłos poruszania się był ograniczony do minimum. Chcąc cokolwiek usłyszeć, Ad musiałaby się mocno skupić, a Kim jej na to nie pozwalał, nie w trakcie uporczywego porozumiewania się poprzez umysł. Wampir będzie chciał zajść nieśmiertelną od tyłu. Tym razem koniec z zabawą. Postanowi ją obezwładnić – wytrącić broń z ręki, obie dłonie chwycić i wykręcić do tyłu, a przy tym przyłożyć ostrze miecza do delikatnej gardzieli. |
| | |
Gość
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Nie Lis 05, 2017 6:16 pm | |
| Złość? Gniew? Nienawiść? Dobrze, bardzo dobrze, na to właśnie czekała, aż popuści nieco hamulców i wyżyje się nieco. Pomijając turiański trening, wysiłek fizyczny z odrobinką utraconej krwi również odprężał, a przynajmniej opanowywał hormony, testosteron czy co tam w organizmie mogło się znajdować. Swoją drogą, do twarzy Yeongowi z krwią, to nadawało jego słodyczy odrobiny pikanterii. "Niedaleko pada jabłko od jabłoni..." Z całym szacunkiem, choć to sformułowanie za każdym razem brzmiało w jej uszach mniej więcej "pocałuj mnie w dupę i nic mi nie możesz zrobić bo wykorzystano magiczny zwrot", ale urzędnicy, zwłaszcza azjatyccy, mieli swą... sprecyzowaną reputację. Nie znaczy to jednak, że ujmowała im efektów końcowych... Próbowała go nasłuchiwać pomimo odzywania się w jej głowie, chociaż próba oflankowania wydawała się oczywista. Jak wbijać nóż to tylko, zgodnie z przysłowiem, w plecy. Od biedy jeszcze od lewej strony, do serca stamtąd niedaleko. I prawdę powiedziawszy zdziwiłaby się gdyby natarcie miało miejsce od frontu, w końcu to zaprzeczyłoby manewrowi z niewidzialnością... i miało większy efekt zaskoczenia. Oczywiście zastosowane po krótkich podchodach. Przynajmniej się Niemka zamknęła, to jakiś plus! Pozwoliła działać swojemu wyczuciu, bo skoro już wpakowała się w paszczę lwa, tudzież smoka ale nie jej znać takie szczególiki z cudzego "życia", to wypadało spróbować nie nadziać się na wszystkie jego zębiska. To szkodzi zdrowiu, testowała na innych gryzących stworzeniach, niespecjalnie godne polecenia doznania. Na takie okazja miała nieco wyczulenia i reakcje, aby móc wyhaczać pewne okazje, jak taka drobnostka obserwacyjna przy ghulicy Euzebiusza. No i, aby móc popatrzeć i nie zostać przyłapaną, robiła to nadludzko błyskawicznie, niczym chomik na podwójnej kawie w swoim kółeczku. Dlatego jej kontrą na to miało być chwycenie za wolną ręką tej chcącej wytrącić jej broń Yeonga, z wykorzystaniem akceleracji, wyczulenia i przyspieszenia, czyli niemalże najszybciej jak się dało w trupim wykonaniu. Na slow-motion rodem z F.E.A.R. albo innego Max Payne'a... sobie poczeka. W każdym razie po chwyceniu go miała zamiar rzucić Kruszynką o ścianę, tak po prostu, licząc na to że szybkość reakcji wytrąci jego calutki plan z torów realizacyjnych. W przeciwnym razie pozostaje uderzenie z dyńki oraz jednoczesne niemiłe kopnięcie w pewien bardzo wrażliwy punkt na ciele mężczyzny... powiedzmy że ryzyko zrobienia omletu jest straszliwą perspektywą. Oraz próba wycofania ręki która pierwotnie miała kimś rzucić bliżej gardzieli, bo w wykonaniu długiego miecza to jeden z niewielu punktów który był narażony na bolesny atak przy tak bliskiej odległości. A to czy skaleczy się o to czy też o kawałek puszki, bez znaczenia. |
| | |
Grupa : Wampiry Rola / pozycja : Nikt Wiek : 125 lat Multikonto : Admin
Yeong Ho Kim
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko Nie Lis 05, 2017 6:46 pm | |
| Jajecznicę to tylko z CEBULKĄ – a skoro cebulki ktoś niet, to i samą potrawę zostawmy lepiej w spokoju. Doświadczonemu łowcy nie wypada bić się jak typowa baba co nie? Poza tym I TAK WSZYSTKO ODROŚNIE więc noł stres. Pokaz przyspieszenia, akceleracji i wyczulenia (pominę już rzut kością) dał do zrozumienia, że Kim był brzydko mówiąc w czarnej dupie. Pchnięty uderzył z całej pety w ścianę w skutek czego wypuścił z ręki ostrze. Nie muszę chyba mówić, że ogrom bólu skomentował uroczym jęknięciem oraz późniejszym splunięciem krwią. Ktoś zdecydowanie spędził za dużo czasu na siłowni. Kwestia skaleczenia się zostaje otwarta – zależy czy Panna Ad chwyciła za ostrze czy nie. Syk Koreańczyka był zaledwie krótkim preludium. Ogarnięty gniewem, splunął w stronę wampirzycy – zakładam, że stała do niego przodem – sporą dawką nieprzyjemnego jadu – trochę jak taka kobra, którą ktoś podźgał zbyt wiele razy, by móc ujść z tym na „sucho”. Nie. Wściekły zwierz postanowił się odwdzięczyć i splunąć toksyną bezpośrednio w oczy ofiary. A potem? Nieważne czy trucizna trafiła czy nie, ważne, że miała szansę zdekoncentrować cholerną wampirzycę. Tyle wystarczyło, aby czarnowłosy wampir odbił się od ściany i w trakcie „lotu” na nią, poddał się metamorfozie w drapieżnego sokoła. Niech wie, że ze zwierzętami się nie zadziera – skoro nie miał szans w uczciwym starciu, to zniszczy ją jak typowy zwierz – będzie drapać, dziobać i ranić każde z odsłoniętych miejsc na ciebie. |
| | |
Sponsored content
| Temat: Re: Przemiłe śniadanko | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|