|
| | |
---|
Gość
| Temat: Moskau...! Pon Sie 28, 2017 7:17 pm | |
| czas: lato, 1547 miejsce: Moskwa i okolice gracze: Adrienne & Irina opis: niewinna i pierwsza w (nie)życiu Ad wyprawa do Moskwy w celu zaznania tamtejszych rozrywek... jak zwykle coś krwawego musi się natrafić... a i siostrzane spotkanie po dwóch latach <3
O Adrienne w podróży należy wiedzieć jedno, jej rzeczy zawsze podróżowały osobno, a raczej jej osóbka odłączała się często od orszaku i galopowała przybocznymi traktami. Powodów wiele i szkoda wymyślać na siłę, zobaczyć coś co nie znajduje się przy samym trakcie albo wpaść w tarapaty i mieć pretekst do kolejnego finezyjnego, aczkolwiek krwawego drinku. Tak też było i tym razem, odłączyła się od większej grupki zmierzającej do Moskwy, im nas więcej tym weselej, i pechowo musiała napatoczyć się na ambitnych rabusiów... ... ambitnych bo nie wcielili swego planu w życie, pewnie za dużo liter na ewentualnej karteluszce i dostrzeżenie samotnej, aczkolwiek nieźle uzbrojonej niewiasty na bocznej drodze. Gdyby była nimi to sama uznałaby to za doskonałą okazję... samotna kobieta to idealny materac kilkukrotnego użytku. Uzbrojona to darmowy łub i oznaka majątku... to i okup będzie! Miała na sobie lekką zbroję, jak to wiedźmini mawiają, zapewniającą ochronę i gwarantującą swobodę manewru. Do tego dwa miecze, srebrny i stalowy, pierwszy na potwory (wilkołaki, kij wie gdzie się napatoczy... albo na wampira z wrażliwością) a drugi na takie łachudry jak te rzezimieszki. Wczuła ich, jeśli nie po zapachu niemytych ciał to dzięki szóstemu zmysłowi, i zamiast patatajać przed siebie i zaraz mieć trafionego z łuku konia, zwolniła i zeskoczyła z rumaka, dobywając miecza. - Zaproponowałabym złożenie broni lecz dobrze wiemy że tak się nie stanie - rzekła i grzecznie oczekiwała na gromadkę, która poczęła wychodzić z krzaczków... raptem dziewięciu, to dobra liczba, niezły stosunek zabić do zgonów. Kto wie, może nawet wykorzysta wampirze zdolności? Heh, bądźmy realistami, z taką liczbą na pewno. I dla detali, mówiła po rosyjsku... bardzo łamanie, dopiero poznawała ten język. |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Sro Sie 30, 2017 10:08 am | |
| Po dwuletniej nieobecności nabrała nagłej ochoty na odwiedzenie Moskwy. Ot zwykły kaprys wampirzycy, która stęskniła się za swoim rodzimym krajem - o ile w słowniku nieśmiertelnych znajduje się słowo 'tęsknota' - i zamierzała spełnić swoją zachciankę. Jechała konno, a jakże inaczej, zastanawiając się, czy zdąży przed świtem zawitać do jakiejś gospody lub domu, w którym po mniejszym lub większym nacisku zostałaby należycie ugoszczona. Nigdy nie skreślała opcji wymordowania całej rodziny dla zabawy. Musiała jednak przyznać sama przed sobą, że o dziwo nie znajdowała się w sytuacji, której podrzynanie gardeł nazwałaby zabawą. Wypadałoby się raz obejść bez z tego zwłaszcza na pytania pojawiające się po całym zajściu ze strony innych ludzi. Co się z nimi stało? Wolała uniknąć - przynajmniej w chwili obecnej - głupich domysłów z strony wątłych śmiertelnych. Chciała jak najszybciej dotrzeć do Moskwy. Klacz, na której jechała, nagle wyłoniła uszy z gęstej grzywy i zastrzygła nimi chyżo, najwyraźniej słysząc coś, czego ona jeszcze nie zarejestrowała. Ściągnęła wodze i usiadła mocniej w siodle, nakazując kopytnej przejście do stępa. Nie zamierzała budzić niczyjej uwagi bez żadnej potrzeby, zwłaszcza, że nie jechała bez broni. U pasa miała przytroczony miecz, a na plecach łuk i kołczan z dwudziestoma strzałami. Zdziwiła się, słysząc znajomy głos. Tak, na pewno był znajomy, aczkolwiek nie była w stanie powiedzieć, gdzie słyszała go ostatni raz. Próbowała skojarzyć twarz kobiety, lecz im usilniej chciała to zrobić, tym bardziej wspomnienia stawały się rozmazane. W końcu zatrzymała kopytną, zeskoczyła z niej i swobodnie pozostawiła przy drzewie. W razie potrzeby mogła salwować się ucieczką, nie czekając na swoją panią. Zza gęstych krzewów dostrzegła grupkę dziewięciu rzezimieszków idących w stronę... Adrienne. Odruchowo ściągnęła łuk z pleców, sięgnęła po jedną z strzał i napięła cięciwę, celując do mężczyzny znajdującego się w chwili obecnej najbliżej nieśmiertelnej. Uśmiechnęła się szeroko, widząc, jak grot zanurza się w miękkim karku. |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Sro Sie 30, 2017 11:03 am | |
| Spokojniutko czekała aż któryś z nich wykona swój ruch, wątpliwie aby był zgrabny, co by grzecznie go skontrować i uciąć którąś z kończyn... to idealna i pamiętna kara za rabunki, tudzież ledwie ich próbę. No cóż, ponoć lepiej zapobiegać niż leczyć, a już na pewno taniej, ewentualnie bez wydatków jeśli obejdzie się bez żywych. Zaczynała nawet czuć się winna tego, że miała nad nimi przewagę... był na to pewien paradoks, ale nazwijmy to wpierdolem czasu przyszłozaprzeszłego. Za to zdziwiła się nieci i odwróciła wzrok z kierunku, skąd w trzynastej sekundzie padł strzał, z łuku... bo tak, jebać ludzi, heh... I zdziwiła się widząc swoją pozornie wstawioną "siostrzyczkę" z Włoch, Irinę, w tak urokliwym miejscu... "To jakaś międzynarodowa dla wampirów impreza czy też po prostu jest Rosjanką z tendencją do pojawiania się w niecodziennych miejscach?" Anu cheeki breeki iv damke... soon. Jednak zamiast być dłużej zdziwiona jak reszta, wykonała ruch który opiewał w wyrwanie do przodu i piękną gilotynę uwieńczoną piruetem, tym samym mordując jednego, drugiego trafiła gratis, nie śmiertelnie, lecz padł na ziemię, trzymając się za krwawiącą ranę na klatce piersiowej. Jak by to delikatnie ująć, ryzyko zgonu jest dość spore, bo nikt mu nie podrzuci apteczki... pewnie dlatego że nie ma ich w formie z jaką się kojarzą za kilkaset lat. I matematycznie, było dziewięciu, odpadło trzech... sześciu! I to już względnie ogarniętych... Czterech ruszyło na Ad, dwóch z łukami właśnie naciągało cięciwy i lada moment wypuszczą strzały do Iriny. I zdawali się być jako tako ogarnięci, bo przynajmniej od strony soon nazistki, nie było ofiar a odgłosy uderzającej o siebie stali i próby niedania się otoczyć, czyli manewrowania jak tylko się dało. Heh, jak to mówią, adrenalinka! |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Sro Sie 30, 2017 11:54 am | |
| Nie wiedziała, co mogło przywieść Adrienne w nieszczęsne moskiewskie lasy, w których ludzie pragnący złota, pieniędzy i kosztowności było na pęczki. Może o tym nie wiedziała? Cóż, nie czas było jej to osądzać, skoro miały do zaszlachtowania dziewiątkę ludzi. Ups... Sześciu. Cóż, nigdy nie przykładała się do matematyki, lecz ucieszyła się, że wrogów jakby ubyło. Mogła się tylko uśmiechnąć do nieśmiertelnej rzucając łuk na ziemię. Pytania, które chciała jej zadać niewątpliwie musiała zostawić na później, o ile wcześniej nie zdecyduje się czmychnąć. Nie osądzała Ad o zbiegnięcie z pola bitwy. Nie mogła być pewna, czy po uprzątnięciu wszystkich żyjących nie postanowi wsiąść na konia i odgalopować w stronę zachodzącego słońca. Używając przyśpieszenia doskoczyła do dwóch ludzi naciągających cięciwy. Stała się jedynie rozmazaną plamą, więc trafienie w nią graniczyło z cudem, co udowodniła, wyciągając miecz i przecinając im ścięgna. Oboje runęli na ziemię. Rosjanka nie zamierzała być litościwa i czym prędzej przetrąciła im karki, nie chcąc, żeby czołgając się spowodowali im jakąś krzywdę. W następnym ruchu doskoczyła do czterech śmiałków szykujących się na jej siostrzyczkę. Rozpoczęła... taniec śmierci. |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Czw Sie 31, 2017 3:42 pm | |
| Niemka spokojnie wyczekała moment w którym mogła, delikatnie rzecz ujmując, wpierdzielić się w niezorganizowany i nieprzeszkolony motłoch, a powiedzmy sobie szczerze, szans z kimś kto od jakiś dwustu lat wojował to raczej nie mieli, nawet gdyby była zaledwie człowiekiem. Oczywiście przy warunku zachowania sprawności, bo tak zdziadziałą mumią... nawet kura byłaby śmiertelnym zagrożeniem. Wpadła więc w sam środek, heh, formacji... i ciach, przerąbała łysego niegodziwca wyjątkowo brutalnie, gdyż jej miecz zatrzymał się dopiero gdzieś na mostku... tnąc z góry. Tak, wampirza siła i dobre ostrze potrafiło sprawić cuda... wróć, to nie cud, to casualowa rzecz. Niemiło i oszukańczo, wampiry zawsze kłamią odnośnie powstrzymywana się od wykorzystywania swoich zdolności i nie tylko, odrąbała brodaczowi za plecami łeb, pozostawiając dwójkę śmiertelników w lekkiej konsternacji... ewidentnie chcieli nawiać, lecz na drodze stała im Irina... cóż... ciekawe czy siostrónia będzie miłosierna i zabije ich od razu czy też rosyjski duch oprze się na torturach? Tak czy owak, dla odnotowania ich odwagi, jednak bez walki nie odstąpią... w końcu tu chodzi o ich nic nieznaczące życia! Heh, pies zapędzony w kozi róg zaczyna warczeć i próbuje gryźć... |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Czw Sie 31, 2017 11:20 pm | |
| Obserwowała Adrienne z zaintrygowaniem. Dwa lata temu nie miała okazji zbyt dobrze się jej przyjrzeć, więc teraz, pomimo panującego mroku i niesprzyjających okoliczności, mogła dobrze ocenić sylwetkę i sposób poruszania się z mieczem wśród nieśmiertelnych. Chcąc czy nie chcąc musiała przyznać, że wygląda na osobę, która nie pierwszy raz ma miecz w dłoniach. Stalowe narzędzie zagłady było przedłużeniem jej ręki. Z uśmiechem na ustach patrzyła z jaką łatwością przepoławia jednego z rzezimieszków niemalże na pół. Szkarłatna posoka trysnęła chyżo ku górze, przy okazji obryzgując również Irinę, która trwała w bezruchu z powodu szału walki. Oddychała cierpieniem, bólem i smutkiem za utraconym życiem. Ludzie idący na spotkanie z pozoru niewinną kobietą nie spodziewali się, że dzisiejszy wieczór będzie ich spotkaniem. Dzisiaj nie miała nastroju na tortury. Miała nastrój na szybką śmierć. Zanim zdążyła przeciąć kark jednego z mężczyzn do końca, drugi rzucił się do ucieczki i kluczył pomiędzy drzewami. Wbrew oczekiwaniom Adrienne nie sięgnęła po łuk. Gwizdnęła przeciągle dwa razy, na co w odpowiedzi rozległo się głośne, końskie rżenie i tętent kopyt gwałtownie uderzających o ziemię. Wkrótce do ich symfonii dołączył krzyk. — Miło mi Cię znów widzieć, choć... w niezbyt dobrych okolicznościach — powiedziała, zbliżając się do wampirzycy. Nim zdążyła dodać cokolwiek więcej, z krzewów stojących na lewo od nich najpierw wyłonił się zad konia, a potem cała jego sylwetka. Klacz Iriny ciągnęła zbiegłego człowieka za rękę, która ledwo trzymała się ramienia. |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Pią Wrz 01, 2017 4:59 pm | |
| A więc w niebawem Radzieckiej Rosji to koń wali ciebie... bo jakżeby inaczej ująć zjawisko pościgowe w wykonaniu tka poczciwego zwierzęcia? Nawet się Adrienne zdziwiła, że to kopytko pogoniło a nie jakiś pies myśliwski... owczarek kaukaski? Taki mały piesio... no dobra, realizmu, zwykły czworonóg bez określonej rasy, ale posłuszny. - Widocznie bez nas żaden rozlew krwi nie mógł mieć miejsca - odparła z lekkim uśmieszkiem, spoglądając na pobojowisko, aby zaraz wytrzeć ostrze ob łachy pierwszego martwiaka który się nawinął... i nie był upieprzony juchą w całości. Co prawda daleko temu do prawidłowej pielęgnacji długaśnego i poręcznego przedmiotu sprawiającego przyjemność, ale w obecnych warunkach nie ma niczego lepszego... nawet wody, nie mówiąc o pitnej, brak! Może chociaż gdzieś w krzakach gorzałkę pędzili... - Słyszałam wiele rzeczy o Rosji, ale żeby tresowano tu rumaki na gońców uciekinierów... to zupełna nowość - rzekła i spojrzała na biedaczynę, któremu chętnie dopomogła z tą ręką. Ot podeszła do śmiertelnika i mocno nastąpiła na jego osobę tak aby rączka miała powody do urwania się... a jak nie za pierwszym razem to za trzecim już powinna. - Przy założeniu, że mieszkasz w Moskwie to daleko cię wywiało - powiedziała, nawiązując do Włoch, bo odległość całkiem spora, zwłaszcza że nie było czołgów ani innych pojazdów mechanicznych, jedynie konne zaprzęgi... albo drogą morską, co w tym wypadku było z oczywistych względów niewykonalne, chociaż Rosja to stan umysłu. Poza tym być we właściwym miejscu o właściwym czasie, cynk musiał przyjść sporo wcześniej, telefonów nadal niet... |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Pią Wrz 01, 2017 8:36 pm | |
| Na razie nie wycierała miecza z krwi. Chwilowo odeszła kilka kroków od Adrienne po łuk, którego cięciwę nie tak dawno naciągała, celując grotami strzał w śmiertelników. Dwie, które utkwiły w ich karkach włożyła z powrotem do kołczanu, a łuk nałożyła na plecy. Musiała szanować swoją broń. Wbrew sobie zaśmiała się w odpowiedzi na słowa wampirzycy. Nie wiedziała, dlaczego taka oczywistość nagle wydała jej się dość... zabawna. Najwyraźniej adrenalina wytworzona podczas starcia z śmiertelnikami nie znalazła ujścia i nie miała jak go znaleźć. — Nauczyłam ją tego jako pierwszą. Bywa przez to bardzo przydatna — poklepała krzepiąco klacz po zgrzanej szyi w formie niemej nagrody. Człowiek wrzasnął przeraźliwie, gdy Ad dość brutalnie pomogła oderwać dłoń od ramienia. Kopytna wypluła z zębów dłoń. Cóż, nie dało się ukryć, że zamierzała zostać przy jedzeniu trawy. Bez śladu litości ucięła biedaczynie głowę, dopiero po tym wycierając ostrze miecza o jego łachmany. — Zostałam wezwana przez matkę, której potem i tak nie znalazłam. Najwyraźniej wolała mnie wystawić. |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Wto Wrz 05, 2017 9:18 pm | |
| Rosjanie, czołgów nie mają to trenują konie na krwiożercze maszynki do mielenia mięsa... jak nic nie powinno to nikogo dziwić, taki urok tego kochającego carat ludu, mniej więcej z naciskiem na mniej. Tak czy owak Adrienne miała pewne przemyślenie odnośnie tresury własnych wierzchowców pod tym kątem, a nóż się przyda w krytycznej chwili taki kopytnik morderca! - Oby tylko nie zwróciła się przeciwko rączce która tresowała i karmi - skwitowała krótko, bo broń z nawet częściowo własną wolą zawsze mogła zwrócić się przeciwko stwórcy. - Ostatnimi czasy wszystkim zebrało się na rodzinne zjazdy, tym samym instynktem rodzicielskim - dodała, bo przypadek to taki średni był, zbierać wampiry nawet z Azji w jedną kupę. Jeszcze tylko uczciwego żydowskiego bankiera brakowało! - To ona uczyła cię walki? - zapytała, kierując spojrzenie na jej broń, by zaraz zadać i drugie pytanko, bardziej taktyczne. - Jakieś miejsca albo ludzie których warto unikać w Moskwie, z perspektywy maskarady? |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Nie Paź 22, 2017 9:16 pm | |
| Nie mogła się powstrzymać i roześmiała się w odpowiedzi. Nie sądziła, żeby klacz, którą opiekowała się i trenowała niemal od źrebięcia miała w planach coś tak makabrycznego. Nie zabija się ręki dającej schronienie i opiekę. Choć Irina mogła wymienić ją na śmiglejszego, smuklejszego i ładniejszego wierzchowca została nauczona sztuczek, których nie pojmie dorosły rumak. - Instynkt rodzicielski... - prychnęła lekceważąco, przewracając oczami. Prawda była zupełnie inna - Nadieżda przez dziesięć lat starała się zachowywać jak najlepsza matka. Może naprawdę zasłużyła na takie uznanie? Mimo szczerych chęci poczuła się wystawiona do wiatru. Nikłe pogłoski świadczące o miejscach jej pobytu okazywały się na wpół prawdziwe. - W mniejszym stopniu. Sama musiałam znaleźć sobie kogoś, kto byłby w stanie nauczyć mnie czegoś przydatnego. Instynktownie spojrzała na ostrze miecza. Lśniło czystością, nie szkarłatem krwi, która rozlewała się na trawie pod ich stopami. Westchnęła. - Z perspektywy maskarady lepiej tam nie przyjeżdżać. - Mrugnęła do niej porozumiewawczo. - Unikaj ludzi proponujących Ci kieliszek taniego napitku. Gwarantuję, że nie będą mieli dobrych zamiarów. Tani napitek to zły napitek. |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Sob Paź 28, 2017 11:06 pm | |
| Uczyć się to każdy by chciał, oprócz studenta bo ci jedynie studiują, ale nauczać to nie ma komu... zwłaszcza bez żadnego haczyka! Chociaż w jej przypadku było podobnie, tyle że nie miała już ojczulka na karku, jeszcze by tego brakowało aby musiała prosić o cokolwiek Eusebio w imieniu Pascala albo kogokolwiek innego... miejmy godności resztkę! - Szybko kogoś znalazłaś...? - spytała, lecz wpierw zrobiła parę kroczków, niby taktycznych, ale w rzeczywistości stanęła nieco za Iriną, tak aby móc ukradkiem zerknąć na jej pośladki... zgrabne pośladki... idealne dla cudzych rączek! I to nie tak że Ad była zboczona, jedynie z krwią rodzica coś jej kapnęło takiego, cóż, mieli podobny gust odnośnie niewiast. - Och, już bez przesady, przecież jadąc tu miałam to dyskretne nastawienie na wykorzystanie przedmiotów mogących zrobić komuś krzywdę... - spojrzała niewinnie na te kilka trupów, chociaż nie to do końca miała na myśli, za łatwo i za mała skala... - Za darmo można dostać co najwyżej wpierdziel, dolewkę z końskimi szczynami w dosłownym tego słowa znaczeniu, bez urazy dla twego wierzchowca oraz gwarancję tego ze od momentu wymuszonego zamknięcia oczu, już ich się świadomie nie otworzy. - Heh, ciekawe skąd ta konkluzja... - Miałam raczej na myśli party-crushera, jeszcze paru łowców się ostało... a wisienka na torcie u Petrovskiego to jakaś rzeź, przy tylu dostojnikach... - pociągnęła wątek, tak w skrócie bez poezji, wielkiej wampirzej imprezy w Moskwie, na którą i ją przywiewało... chyba Iriny nie pominięto? - Bo w przeciwnym razie będzie to bardzo nudne przyjęcie... - a samotnie umierać w męczarniach spod znaku nudy... to już lepiej wyjść na słoneczko! |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Sob Lis 04, 2017 6:54 pm | |
| Lepiej skończyć temat związany z rodzicami. I bez tego ten piękny wieczór musiał zostać oblany krwią, chociaż, jak wiadomo, wampirom nigdy jej za wiele. - Tak. Dość szybko. Nie wiedziała, czego może spodziewać się Adrienne, przez co uniosła delikatnie brwi w komentarzu na kilka kroków postawionych do przodu. Przyjemny dreszczyk przebiegł przez jej plecy, gdy zorientowała się, na co konkretnie patrzy. Na razie wolała ukryć swoje myśli przed wszystkimi - nawet przed sobą. Nie wiadomo, co w tej chwili umyśliła sobie Rosjanka, aczkolwiek nie było to nic dobrego dla żadnej z nich. Tak naprawdę nie wiedziała co dzieje się w sercu Moskwy. Nie bywała w centrum, woląc trzymać się obrzeży, ponieważ tylko tam miała szansę na spotkanie matki. Listę spelun i innych nieciekawych miała w małym paluszku. Zapuszczała się tam, gdzie jedynym promykiem nadziei było błyśnięcie noża i obietnica rychłej śmierci. Na wzmiankę o zrobieniu komuś krzywdy uśmiechnęła się szeroko. Siostrzyczka stawała się coraz bardziej interesująca. - Owszem, bardzo nudne. Ale nie zdążymy przed zmrokiem do Moskwy. Kilka minut stąd znajduje się karczma. Proponuję, żebyśmy tam udały się najpierw. Zakładając, że zgodziła się na tą propozycję, ruszyła razem z nią w stronę rzeczonego miejsca.
|
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Sob Lis 04, 2017 7:34 pm | |
| Ależ ta Irina nierodzinna! Ale z drugiej strony najlepiej wychodzi się z bliskimi narzuconymi na zdjęciach. Tylko co te słowo do cholery znaczy bo tu nie ma aparatów... Chędożeni podróżnicy w czasie i ich slang na malarstwo! Na szczęście sprawa ukrywania myśli była sprawą znacznie prostszą, ot wystarczyło jedynie odegnać je gdzieś daleko, a to za sprawą chociażby pewnych czynności nagażujące w inny sposób. Na przykład kopytkując w w kierunku schronienia przed złym i wrednym w każdym calu Słońcem palącym bogu ducha winne wampiry! A to nie ich wina, że są nieśmiertelne... bo krwi przelewają tyle samo co ludzie. Sorry, nadal są z tego samego gatunku, przynajmniej się wywodzą. - W związku z odpoczynkiem przed przyjęciem, na które mogę cię wkręcić pod warunkiem że noży osobistych dostatek - Na wejściu straż i tak wręcza nieuzbrojonym po tulipanie, klauzula sumienia nie pozwala puszczać nieuzbrojonych... a sumienie ludzie mają. - Z największą przyjemnością. Poza tym słońce szkodzi na cerę... - Blada skóra oznaką wysokiego urodzenia wśród niewiast.
A w tawernie jak na wojnie, tam coś jebnie, tu pierdolnie, potem znowu jest spokojnie. A tłumacząc na polski, cisza i spokój, względna gdyż większość towarzystwa spało, zarówno w łożach jak i ze zwierzątkami, tudzież gdziekolwiek indziej nawaleni w znacznym stopniu. No i koników sporo "zaparkowanych", więc szansa na dobre lokum mała... może zajęte? Niemniej karczma nie wyglądała tak źle, można powiedzieć średnio, jak na ludzkie przeciętne zarobki. I aby być wredną, Ad weszła pierwsza do środeczka, zagadać do karczmarza... co chwilkę trwało. I jeśli Irina była tóż za nią, to do jej uszek powinno dojść pewne niewinne zdanie... - Został nam ostatni pokój... - ... ups? I, w ramach eksperymentu, ciekawiło Ad, jak zareaguje na te wieści jej siostrzyczka. Hihi, ona aktorsko udała, że jest tym faktem odrobinkę przejęta! Taki prawie że buraczek! |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Nie Lis 05, 2017 1:00 pm | |
| Jeszcze przed wjazdem na mały dziedziniec przed tawerną bez problemu było można usłyszeć głośny gwar rozmów przemieszany z donośnym rżeniem koni. Uzmysławiając sobie, jaki napotkają tam tłum, skrzywiła usta. Wizytę w takich miejscach zawsze traktowała jako ostateczność. W czasie podróży musiała jakoś uciec się przed słońcem, unikając gwałtownej i nieprzyjemnej śmierci w porannym blasku promieni. Kątem oka zerknęła na Adrienne. Nie wydawała się być poruszona ewentualnym zagrożeniem ze strony napierającej masy ludu, choć równie dobrze mogła ukrywać swoje zaniepokojenie. Po zejściu z klaczy oddała ją w ręce stajennemu mającemu za zadanie zaprowadzenie jej do stajni usytuowanej za tawerną. Podążyła za siostrzyczką do środka. Przebiegła obojętnym wzrokiem po zgromadzonej gawiedzi, zauważając, że większość z nich to pijani mężczyźni. Jedyną kobietą w zasięgu była ta, która lawirowała pomiędzy stolikami z tacą na alkohol, prawdopodobnie będąca żoną gospodarza. Cały czas trzymała się Adrienne, dlatego nie miała problemu z zrozumieniem słówek wypływających z jej ust. - Cóż, w takim razie nie mamy wyboru. Rosjanka nie była poruszona tym faktem. Uniosła delikatnie brew, widząc, jak doskonale udaje przejęcie. Bo udawała, prawda? Zapłaciła mężczyźnie odpowiadającemu za zakwaterowanie odpowiednią opłatą plus dodatek za ciepłą wodę i mydło. Zgodnie z oczekiwaniami zostały zaprowadzone do porządnie wyglądającego pokoju - dwa wąskie łóżka z nakryciem w postaci cienkich kocy, mała komoda mająca swoje najlepsze lata za sobą, popękane lustro wiszące na ścianie, a w rogu... balia. Na razie pusta. Nie minęło kilka minut, a wtem rozległo się energiczne pukanie do drzwi, którego sprawczynią była kobieta widziana na dole. Obok niej stała młodziutka dziewczyna. Obie miały dwa kubełki wypełnione po brzegi cieplutką, ba, wrzącą wodą! Po wlaniu ich do balii druga z nich podała Irinie mydło, informując, że ręczniki leżą pod kocami. W końcu Irina mogła spokojnie spojrzeć na swoją towarzyszkę. - Może zeszłabyś na dół po jakieś dobre jedzenie...? - zapytała, choć równie dobrze mogły zejść razem, czego zaraz nie omieszkała dopowiedzieć. |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Nie Lis 05, 2017 8:34 pm | |
| Cóż, gdyby przyszło jej rozmyślać nad zagrożeniem w absolutnie każdym miejscu... zdrowie psychiczne z pewnością poszłoby w diabły i zaraz jakieś choróbsko by się zalęgło. Z dwojga złego wolała być martwa, tak na amen, niż męczyć się przez następne tysiąc lat. A nóż jest jakieś życie pozagrobowe, tudzież reinkarnacja i jako gołąb będzie mogła srać na łby masie ludzi których serdecznie nie cierpiała... siadasz do autka które wyjechało z myjni, albo do karocy, a tu gówno! Swoją drogą, dziw że się z lokalnymi jakoś dogadywała, rosyjski Adrienne jest kiepski, tak co najmniej... ale podstawy potrzebne w podróży jako tako znała: od zamawiania pokoju po komendy z gułagów i siłą rzeczy gróźb odnośnie tego. Gorzej jeśli przyszłoby jej podyskutować o hodowli żuczków gnojaczków, wtedy kaplica na poziomie języka i wiedzy merytorycznej o tych stworzonkach. Nim udały się do pokoiku, pokiwała jedynie główką... niestety niezarumieniona, udawać aż tak człowieka nie potrafiła... a przynajmniej nie lubiła takiego wysiłku w "błahych" sprawach. Wolała zachować tę energię na przyszłość, zawsze lepiej mieć rezerwę dziesięciu niż narzekać na brak dziesięciu tysięcy... parafrazując. Z kolei widok balii... miód na oczka Adrienne! Podróż troszeczkę trwała, więc widmo kontaktu jej skóry z cieplutką wodą, i uczucie temu towarzyszące... już teraz miała ochotę rozpłynąć się z rozkoszy... Jak na przeciętnie prezentującą się tawernę, trafili chyba na wersję dla średniozamożnych... Heh, a od kiedy wampiry są biedne? Te mające kilkadziesiąt lat stażu zwłaszcza? - W takim tłoku spożywanie późnej kolacji nie będzie przyjemnością... - odparła, bo niestety tłumek był dość spory, wiec i usiąść ciężko. Poza tym są wampirami, więc w grę musiała wchodzić krew, a przynajmniej mocno po stronie Ad bo ta nie trawiła ludzkiego jedzenia. I dlatego miała w przybocznym ekwipuneczku troszkę krwi na domieszki do napitków... tudzież samą przekąskę do spożycia w jej czysto czerwonej formie. Pominęła tu pierdułki z juków wierzchowca, które w części ze sobą wzięła, sakwa i te sprawy... i odłożyła na stolik. - ... oraz szkoda marnować cieplutką wodę, nie uważasz? - spytała, nieco retorycznie, i słodziutko zarazem, zerkając niewinnie na tę nieszczęsną balię. A "dymek" aż krzyczał, że temperatura była... wysoka. I bardzo dobrze! Przecież zrzucenie z siebie ubranek trwa TYLE czasu... - Poza tym o tej porze lepiej nie przeciążać układu trawiennego... - dodała na koniec, jednak nie omieszkając złożyć u niewiast od wody zamówienia na dwie buteleczki wina... dwa rodzaje z różnicą w cenie... i przez to musieli dać jedno lepsze bo inaczej się wyda gdyby kantowali z gorszym... chociaż jak będzie niesmaczne to reklamacja właściciela i tak zaboli. Kanciarzom alkoholowym mówimy "stryczek". Tylko tej monety szkoda... a z resztą, nawet gdyby był to najmniejszy nominał, geny żydowskie się odzywają! To wina Panny S! Wiem że to czytasz stalkerze, wstydź się! - Panienka życzy sobie odrobiny prywatności... czy też nie ma niczego do ukrycia? - spytała, wcale nie dwuznacznie, słowo harcerza i jak boga kocha! Ach, obsługa póki co wyszła! I nie czekając na odpowiedź Iriny, Ad zrzuciła z siebie zbrojkę będącego na torsiku oraz to co było pod niej, "jakiś materiał", zostając w koszulinie. I nie żeby sama się krępowała... ale należy oddać głos siostrzyczce, nieprawdaż? |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Pon Lis 06, 2017 7:52 pm | |
| Para buchająca z gorącej wody przyjemnie łaskotała policzki Iriny. Perspektywa kąpieli stawała się coraz bardziej kusząca, zwłaszcza, że w ostatnich trzech zajazdach nie miała okazji zażyć tego typu atrakcji. Musiała zadowolić się obmyciem twarzy i ramion wilgotną szmatką. Dlatego przyznała rację Adrienne - zanim dopchałyby się do gospodarza i złożyły zamówienie, balia przestałaby mieć w sobie magię gorąca i przyjemności. A jeszcze mydło, za które musiała dopłacić kilka groszy... Mogła się rozpłynąć właśnie w tej chwili. Po wyjściu kobiet skierowała się w stronę jednego z łóżek i odwinęła koc, biorąc na ramię szorstki, szary ręcznik. Najlepsze czasy zdecydowanie miał już za sobą, aczkolwiek w obecnym miejscu nie miały co szukać lepszego materiału. Miękki aksamit zdecydowanie wolał stolicę, strojne pokoje i ciszę korytarzy wykładanych marmurem. Sakiewkę przytroczoną do skórzanego paska trzymającego się na talii włożyła do jednej z szuflad komódki. Zanim zdążyła odpowiedzieć siostrzyczce, do pokoju zapukała dziewczyna, w dłoniach trzymając dwie butelki wina i resztę rzeczy Rosjanki przytroczone do siodła z klaczy. Odebrała wszystko i odprawiła ją krótkim skinieniem głowy. Bagaż zostawiła przy nodze łóżka, a alkohol postawiła przy balii. Mydło wrzuciła do wody. - Nie mam się czego wstydzić. Zgodnie z swoimi słowami zrzuciła ubranie, koniec końców stając się naga. Mrugnęła porozumiewawczo do siostrzyczki i ostrożnie wsunęła się do gorącej toni, sycząc cichutko, ponieważ różnica temperatur była znaczna. |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Czw Lis 09, 2017 7:43 pm | |
| W czasie gdy Irina szykowała rzeczy przydatne w kąpieli i po niej, Ad wyczekała aż dostarczą wino, hej przecież nie będą obie grzebać w jednym łózeczku bo za tłoczno się zrobi! Wpierw sprawdziła etykietę jednego... i tak średnio je rozpoznawała, czyli wcale. Później drugiego... troszeczkę lepiej, kolokwialnie mówiąc dupy nie urywało, ale gardła siarką nie wypali. Można by rzec, średnio, z dodaniem mocno jeśli spojrzeć na to przed pryzmat tego co lądowało na trupich stołach. Dodała tez do butelki nieco krwi aby dało się to normalnie wypić... smaczek powinien pozostać ten sam. Napełnione kieliszki odstawiła tam gdzie pierwotnie stała buteleczka, przy źródełku cieplutkiej wody. Z kolei gdy KTOŚ zdejmował z siebie swój rynsztunek, Ad przygotowała "swoje ręczniczki", tak aby były pod ręką... i nie zawadzały zbędnie, bo rzeczy martwe są złośliwe! "Taktyczne rozłożenie zapasów", hehe... Nie śpieszyła się jednak, zerkając w kierunku Iriny, niekoniecznie aż tak dyskretnie... Cóż, we Włoszech nie miała okazji przyjrzenia się "siostrzyczce" od tej strony, więc logicznym była korekta tej drobnej nieścisłości! - Zaiste - odparła słodziutko i uśmiechnęła się pod noseczkiem, powolutku pozbywając się własnych ubranek. Buciki, spodnie, koszulka... i kolejne detale skrywające to i owo, za czyn zwykli oglądać się mniej lub bardziej cni mężowie... A ponoć im mniej materiału tym trudniej jest się go pozbyć... bzdura. Również zaczęła wkraczać na terytorium balii wypełnionej cieplutką wodą i pewną wampirzą Rosjanką, powolutku bo jednak para unosząca się z tego miejsca świadczyła o wysokiej temperaturze... ale dla chwili relaksu warto było poświęcić nieco. Nachyliła się też bliżej Iriny aby móc wyszeptać jej do uszka, powoli i zmysłowo... - A kroczek dalej? - spytała, tak odnośnie wstydu. Bo widzicie, blondyneczka miała już pewien plan, a raczej ogólną ideę, jak zagospodarować resztę wieczorku oraz wykorzystać obecną sytuację. Przygryzła też delikatnie ten jakże mięciutki element jej główki, po czym delikatnie musnęła noseczkiem szyjkę, aby ostatecznie spojrzeć jej prosto w oczka. Wyglądała apetycznie, więc w razie braku czerwonego światełka, nad żółtym można ładnie popracować a zielone nie wymaga komentarza, należało przejść do punkciku drugiego... |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Czw Lis 09, 2017 8:33 pm | |
| |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Nie Lis 12, 2017 2:05 pm | |
| |
| | |
Gość
| Temat: Re: Moskau...! Nie Lis 12, 2017 2:56 pm | |
| |
| | |
Sponsored content
| Temat: Re: Moskau...! | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|