Surową, solidną twierdzę w południowym Häme rozdarły krzyki bólu porodowego. Poród drugiego syna lorda Harviali, pana wielkich ziem w centrum Suomi, oraz arystokraty szwedzkiego, był na tyle ciężki, że doprowadził do śmierci jego żony, matki trójki jego dzieci, w tym dwóch synów, z domu Kurki. Synu nadano imię Silla, ochrzczono go natomiast jako Simon. Śmiercią małżonki lord nie przejął się zbytnio, gdyż pozwoliło mu to wziąć za drugą żonę arystokratkę z rodu szwedzkiego, która urodziła mu następna piątkę potomków (zapracowany z niego był chłop). Silla od urodzenia był wysokim i pojętnym chłopcem, prawdziwą dumą rodu. Niestety jednak, był on tylko drugim synem. Jego starszy brat był słabszy, na ciele i na umyśle, co nie podobało się ich ojcu. Wielokrotnie przeklinał on w duchu swą małżonkę nieboszczkę, że za pierwszego syna wydała mu słabego przeciętniaka, a za drugiego silnego i sprawnego myśliciela. Silla też przeklinał to, że ani wszystkie wygrane pojedynki na miecze, ani przyswojone języki czy prawdy wiary, nie pozwalały mu przejąć po ojcu władzy. Szkolić się musiał więc na rycerza, co szło mu całkiem sprawnie. Zmyśnie obchodził się z końmi, wygrywał pojedynki z zaprawionymi wojami na kopie, miecze, oraz topory, a noszenie zbroi płytowej dla takiego kolosa jak on, nie sprawiało problemu. W roku 1316, kiedy miał 14 lat po raz pierwszy zabrano go na wojnę. Co prawda, jeszcze w roli giermka, lecz i tak wielu wojów zostawało już za nim w szermierczej sztuce. Mimo faktu bycia tylko giermkiem, Silla dawał sobie doskonale radę. Na tyle dobry był w sztuce miecza, że już dwa lata później pasowano go na rycerza.
Tak więc, mając jedynie dobre uzbrojenie, Silla odjechał na wojnę, gdzie powoli zaczynał budować swoją sławę. Początkowo nie wysławiał się niczym nadzwyczajnym, lecz z czasem, gdy pojechał na swój pierwszy turniej, zaczęto zauważać jego siłę. Strącając z koni kolejnych przeciwników, oraz biorąc kolejnych jeńców do niewoli, sława rycerza znanego już jako Simon Wielki rosła. Nie był niepokonany, ale zdecydowanie jego potęga zadziwiała. Z resztą, nie tylko na pokazowych walkach jego siła się opierała. Na granicy Finlandii i Rosji zawsze było gorąco, a Simon wykorzystywał okazję, biorąc udział w długich i męczących wojnach, gdzie nabawił się większości swoich blizn. I tak minęło pięć lat, gdy w roku 1323 podpisano pokój w Pähkinäsaari. Silla jako fin nie miał tam nic do powiedzenia. Oburzony tym faktem niezmiernie, spiął konia, zebrał całkiem zacny już majątek i odjechał na zachód, do Szwecji.
W Uppsali również o nim słyszano, co dało mu gościnę na samym dworze króla Magnusa. Regentom bardzo podobało się, że młodziany król może mieć na swoim dworze osławionego w boju rycerza z odległej Finlandii, co miało pokazać że Finowie są w państwie szwedzkim traktowani równo. Niestety, nie byli, o czym Silla przekonał się, kiedy wniósł o powzięcie postanowień, które pomogłyby jego rodakom. Był tylko maskotką, nikim innym. Wciąż brał udział w zawodach, szarankach i turniejach. Oraz ucztach. A podczas jednej z nich, do Uppsali przybyła jego siostra ze świtą. Wśród nich natomiast była młoda kuzynka Silli, rudowłosa Effie, którą szybko polubił. Siostra natomiast postanowiła podarować mu jej życie.
W 1318 odbył się turniej. Walki trwały do wieczora, lecz późną nocą miasteczko namiotowe spało już, przygotowując się do kolejnego dnia. Silla natomiast nie mógł spać, targnięty dziwnym odczuciem. Nawet nie zauważył kiedy przechadzał się już między namiotami szukając nie wiadomo czego. Wtedy napadł go zamaskowany jegomość. Simon instynktownie wyszarpnął miecz i ruszył do walki. Wymienili z przeciwnikiem wiele ciosów, lecz ostatecznie napastnik rozbroił Sillę, który musiał się poddać. Wtedy okazało się, że zaatakowała go blondwłosa kobieta.
Tak właśnie Silla poznał Skadi, która z początku obserwowała jego poczynania za pośrednictwem ghuli, szacujac jego przydatność. Choć podczas walki dała mu fory, to i tak uznała go za godnego bycia jej sługą. Długo nie kryła się ze swoim sekretem, wiedząc już, że Silla tego właśnie pragnie. Nowej szansy, większej mocy i czegoś, za co mógłby walczyć. Dała mu to wszystko, podając swoją krew. Po zakończonym turnieju Silla zaciągnął się wraz z orszakiem, który jechał na wschód, do Rusi.
W czasie podróży, Skadi opowiadała mu o wampirzyzmie, o ghulach, o łowcach i o wilkołakach. Mówiła mu też o łowcach i o pogromie pierwszego pokolenia. W końcu zeszła nawet na swoją własną, długą historię. W czasie podróży, Silla zżył się bardzo ze swoją panią, stając się jej prawą ręką w świetle dziennym i jej cieniem w nocy.
W końcu po pięciu latach podróży z Islandii do Rosji, Skadi zdecydowała się dokonać tego czynu. Wbiła w niego kły, wysysając większość krwi, po czym po raz ostatni napoiła swoją własną. Tak właśnie, w bólu narodził się nowy Silla, o którego ludzkim życiu już niebawem zapomniano. Bohaterowie w końcu przychodzą i odchodzą.
Tak jak przychodzą nowe wampiry, czasem zupełnie przypadkowo. Właśnie przez ten przypadek odrodziła się jego siostra, z którą przed śmiercią spółkował. Zaszła w ciążę, a poród był ciężki, jego jednak nie było na miejscu. Jedynie Skadi, która z przywiązania do syna sporewniła Effie, ratując jej żywot. Oraz dwójkę ich synów.
Przez pierwsze stulecie Silla uczył się wampirzego życia, panowania nad zdolnościami i swoimi atutami, oraz niwelowania swoich braków bezpośrednio u boku swej matki. Kiedy ta jednak uznała go już za dość potężnego, pozwoliła mu na więcej swobody, choć wciąż trzymała go dość blisko. Przebywał on wtedy w różnych miejscach całej Skandynawii, podróżując zarówno do miast jak i po wsiach. Prostaczkowie zwali go różnie, od samego Archanioła aż po Trolla z Gór.
Świat stawiał jednak zdecydowane kroki do przodu, a Silla nigdy nie chciał zostać w tyle. Dlatego mają już prawie dwieście lat, gdy dowiedział się o odkryciu nowego lądu, zapragnął się tam dostać, mimo niechęci Skadi do tego pomysłu. W końcu jednak, po dekadzie błagania, pozwoliła mu w roku 1510 udać się do Ameryki.
Według wierzeń Azteków, bóg Quetzalcoatl miał przybyć jako biały człowiek zza morza. Nikt nigdy nie wiedział dokładnie, kto tym człowiekiem w ostateczności miał być, ale jeżeli był to dawny Simon Wielki, to pomylił kierunki. Faktycznie odwiedził on zarówno Azteków, jak i Inków, oraz pozostałości imperium Majów, lecz nie gościł tam długo. Wiedział bowiem, że stare imperia są skazane na śmierć. Kłamstwem jest to, że pierwszy kontakt Szoszonów z białym człowiekiem nastąpił na początku XIX wieku. Kiedy Silla zastał ich plemiona, byli rozproszeni i bezładni, zupełnie nieokiełznani. Nie znał ich języków, skąd zresztą wizięło się ich powiedzenie "Nie mówię twoim językiem, a ty nie mówisz moim. Mimo to jednak rozumiem cię. Nie muszę naśladować twych kroków, jeśli widzę ślady twoich stóp". To on zasiał w starszyznach wielu plemion sugestię zjednoczenia się, dając im jednocześnie zdolność ujeżdżania tamtejszych koni. Potem, wiedząc że sprawy na zachodzie są już bezpieczne, wrócił on na wschodnie wybrzeże.
W roku 1533 nad rzeka św. Wawrzyńca Silla spotkał młodego Deganawidę, który również wyrażał chęć zjednoczenia plemion północy. Simon szybko zaaprobował jego pomysł i razem nakłonili pięć plemion do zapalenia fajki pokoju. Przyjmując imię Hiawatha(czy też Ayonwentah), nauczał on ludy rolnictwa, nawigacji, medycyny oraz sztuki. Widząc swój kolejny twór, poczuł spełnienie, choć poczuł też tęsknotę za domem. Mijał bowiem 30 rok, od opuszczenia matki i ziemi ojczystej. Opuścił on więc plemię i wrócił do cywilizacji, po czym nie zwlekając wsiadł na statek.
W roku 1542 Silla był już na ziemi ojczystej, gdzie odszukał dawny dom matki. Wreszcie mógł spotkać swoją wampirzą rodzinę, z którą spędził następne 3 lata, choć dla wampira to tak mało. W 1545 roku jednak zaginęła jego matka, zostawiając po sobie list, przeznaczony dla swego fińskiego potomka, w którym pojawiła się jasny rozkaz. Miał jechać do Rzymu. I choć Silla spędził poza domem bardzo długi czas, to czym prędzej spiął konia i pocwałował na południe, motywowany wielką lojalnością do ostatniego polecenia swej stwórczyni.
Wtedy właśnie poznał wielu innych nieśmiertelnych, wiele nowych, dziwnych i mniej dziwnych kultur. Zdał sobie też sprawę, że skoro jego stwórczyni zniknęła, nie będzie już go specjalnie powstrzymywać. I jak pies spuszczony ze smyczy rozpoczął zwiedzanie Europy, najpierw środkowej, potem południowej, by pojechać na Bliski Wschód i do Afryki. Podróże te trwały do końca wieku XVI, kiedy to postanowił wrócić do Ameryki, gnany rządzą pomocy swoim dzieciom.
Na początku XVII wieku Silla razem z siostrą założył pierwszą Północnoamerykańską wampirzą rodzinę: Kangí, co z języka plemienia Lakota oznacza kruka. Zrzeszała ona nie tylko Indian, lecz również kolonistów chętnych, by z prekolumbijskimi mieszkańcami współpracować.
Rodzina ta nigdy nie była wielka, ale Ojciec bardzo o nią dbał. Mieszanina różnych ludów, różnych plemion indiańskich i białych miała swoje lepsze i gorsze chwile. Gorsze zazwyczaj przychodziły, kiedy Silla i Effie podróżowali po kontynencie i nie tylko, zostawiając dzieci we własnych rękach. Odbyli w tym czasie kilka wycieczek do Europy, nigdy jednak na długo.
Kruki istniały tak przez prawie dwa stulecia, będąc niewielką rodziną, kiedy to i u nich zaczęło dochodzić do podziału, w momencie kiedy wybuchła rewolucja amerykańska. Rodzina zaczęła się dzielić na zwolenników starego i nowego ładu, gałęzie postanowiły się odłączyć, podzielić dalej a prawdziwych Kangów nie zostało wielu. Rewolucja ucichła, zabierając wielu dawnych członków rodu, jednak nigdy go nie jednocząc.
Szansę dla rodu Silla upatrzył jednak w nowym traktacie, o którym przyszło mu usłyszeć. Zjednoczenie wampirów zaiste było rzeczą wartą uwagi, stąd Ojciec zabrał swe dzieci do Europy, by tam dołączyć do spotkania. Uczestniczył on w podpisywaniu traktatu, automatycznie dołączając do komórki Łowców i osiadając w Europie.
No dobrze, nie osiadając. Udawał się w tym czasie praktycznie wszędzie, gdzie go wysyłano, zyskując powoli coraz więcej wpływów w organizacji. Powoli nadchodził XX wiek, okres największego rozlewu krwi w Europie i wszyscy wiedzieli, że Łowcy również będą mieć masę roboty. Wielu z nich poległo w czasie I wojny, wraz z poprzednim przywódcą komórki. Wtedy to uznano, że Silla będzie najlepszym kandydatem na głównodowodzącego. Takim sposobem uczyniono z niego przywódcę. W czasie II wojny znacznie mniej nieśmiertelnych poległo w ludzkim konflikcie...
Czas płynął, świat się zmieniał, a te sto lat było naprawdę intensywne. Mimo tego nie zrzucono go jeszcze ze stołka, choć ważna rola może po pewnym czasie stać się męcząca...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Psychopata: Silla wytworzył coś na kształt zwierzęcej drugiej osobowości. Kiefy jest w ludzkiej formie, podpowiada mu ona na zasadzie banalnych, prymitywnych komunikatów (Uciekaj! Atakuj! itp.) W formie zwierzęcej, jej wpływu są znacznie większe
Wybrakowany: Po wielu latach stawania w staraniach,Silla nabawił się blizn na torsie i plecach
Lęk: Silla fobicznie boi się, że zacznie czynić swoją mocą krzywdę bliskim. Ma też konterfobię, przez co dąży do zdobywania władzy, by pokonać swój lęk przed nią
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Silla mierzy 195 centymetrów wzrostu, co oznacza że dla nas jest wysoki, a w swoich czasach był wielkoludem.
Uwielbia konie. Nie tylko jeść, ale doskonale dogaduje sie z tymi zwierzętami. No i jest zapalonym jeźdźcem.