Bertram Dalton O'Neil
Regulamin
Przewodnik
Wizerunki
Rasy
Grupy
Kostka
Sklep
Nieobecności
Kto zagra?
Wezwij MG
Pytania
Forumowa Wiki
Zamówienia

Share
 

 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 

avatar



Gość

Bertram Dalton O'Neil  Empty
PisanieTemat: Bertram Dalton O'Neil    Bertram Dalton O'Neil  EmptyNie Paź 22, 2017 10:57 pm

Bertram Dalton O'Neil

Hugh Jackman

WIEK POSTACI (data urodzenia): 13.03.1901 (116 lat)
RASA: Wilkołak
PATRONAT: Półksiężyc - Harmonia
L'ENFANTS AU CLAIR DE LUNE: Nie




Nie miał więcej niż cztery wiosny, kiedy rodzice zaczęli wyjaśniać mu kwiatki i pszczółki. W sumie, to tak nie do końca - w dużej mierze sprowadziło się to do krótkiego, acz treściwego wykładu, wraz z "multimedialnymi" prezentacjami, dlaczego nie warto kochać się z Paniami, które mają długie kły. Same "multimedia" sprowadzały się tak naprawdę do rysunków węglem, posykiwań i porykiwań jego mamy, i dzikich tańców ojca. Niewiele z tego zrozumiał, a z samej pogadanki wyszedł mając więcej pytań niż odpowiedzi, ale czego się nie robi dla kochających rodziców. Bertram Dalton O'Neil, bo tak właśnie dali mu na imię jego rodzice, był dzieckiem nad wyraz ułożonym. Kiedyś, mówiło się, że dziecko jest po prostu wychowane - jednak jak doskonale wiemy, z biegiem czasu, i to słowo straciło na swoim znaczeniu. W perspektywie czasu, kiedy ogląda się za siebie i widzi młode, może jedynie cicho prychnąć na ich kompletne nieupierzenie. Bywają jednak i takie chwile, w których z konsternacją zastanawia się - czy rzeczywiście jego czasy były o tyle lepsze?
Urodził się trzynastego marca 1901 roku, jakoś chwilę po czternastej. Jego matka, Jasmine O'Neil, nie była zbyt zachwycona kilkugodzinnym porodem. Miała ku temu swoje powody, wśród których z pewnością była wielkość nowego posiadacza nazwiska z chlubnego, acz krótkiego rodu O'Neil. Gdzie był wtedy ojciec? Dalton O'Neil w tym czasie wyruszył w miasto, by porozumieć się z tamtejszym tragarzem. Jednym słowem - urwał się, żeby się schlać, a matce powiedział, że jedzie załatwić transport do sąsiedniej wioski, a może nawet jakiegoś lekarza. Cóż, ojciec nigdy nie krył się ze swoim lękiem przed posiadaniem dziecka. Nie dziwota, gdybym to ja wiedział, że w łonie mojej żony, rozwija się wilczy potomek, to spierdalałbym dalej niż widział.
Szczęście w nieszczęściu, Jasmine urodziła zdrowego i silnego synka, skazując go na życie w czasach w których nikt nie chciał żyć i nadając angielskie imię, pasujące do schedy po ojcu, by jeszcze bardziej się w nich wyróżniał. W czasach kolonizacji, potencjału tak zmarnowanego przez Pierwszą Wojnę Światową. Piękny Asyż, który choć spokojny, posyłał i swoich ludzi na pewną śmierć do centralnej Europy. Czasach w których religia była najważniejszym i publicznym dobrem, za pogwałcenie którego odpowiadało się głową, a nie słowem. To jednak dopiero miało nadejść, a niewinną głowę Bertrama zaprzątała jedynie wizja mleka z piersi swojej matki.
W młodzieńczych latach, rodzice byli właściwie nieodzowną częścią życia Bertrama. Kiedy dotarł do wieku w którym młodzi chłopcy nie uważają dziewczynek za zło absolutne, a zaczynają skupiać się na ich wdziękach, coś w jego życiu zmieniło się bezpowrotnie. To w sumie jak z okresem, i choć słowo to w uszach wielu jest pejoratywne - nie da się ukryć, że jest niebywale trafne. Okres ten sprowadzał się jednak nie do bolesnych miesiączek, a do... bolesnych przemian w małą futrzastą kulkę słodkości. I wierzcie mi, wolałbym żeby ten opis był jedynym co pozostanie Wam w umyśle, kiedy piszę o przemianie w wilkołaka. Jednak nie da się ukryć, że zmiana swojego doczesnego ja, w bestię, zwierzę któremu bliżej do tego, którym rodzice straszą nieposłuszne dzieci, nie była najmilsza. A chrzęst osuwających się po sobie kości i trzask naderwanych ścięgien towarzyszy mi po dziś dzień - a jestem tylko autorem Bartroma Daltona O'Neila.
Kiedy wybiła Czarna Godzina w historii europejskiej cywilizacji i pierwsze wojska wyruszyły na rzeź, Nasz młody bohater, nie był już taki znowu młody. Miał swoje czternaście lat, a w tym wieku, to już przecież dorosłość. Chciałoby się wracać późno do domu, pić liche trunki z przyjaciółmi i rozprawiać o esencji istnienia na tym padole łez i bolesnej beznadziei. Niestety jednak, rodzice nie uważali za stosowne, w czasie gdy centralna Europa jest pogrążona w mogiłach, by ich syn wracał później niż po zmroku.
Po latach Betram zrozumiał, że być może w tym szaleństwie i przewrażliwieniu rodziców, było ziarno sprawiedliwości. Skończył dwadzieścia lat, przepełniony nadzieją, że teraz będzie już tylko lepiej i rozpoczął tułacze życie. Wiedział, że rodzice zawsze chętnie przygarną go pod swoje skrzydła, bo choć jego matka, miała już swoje czterdzieści lat, ojczulek nadal trzymał się całkiem nieźle. Ba! Na ulicy wciąż brano ich za braci, a sama ta wizja nie wydawała mu się znowu taka szalona. Ojciec w końcu wyjaśnił mu rzeczone pszczółki i kwiatki, więc wiedział, że wśród nich jest to całkiem naturalne. Nie starzeją się, a jeżeli już to robią, to niezwykle powoli. Ojczulek opowiedział mu nawet historię, którą zasłyszał od swojego znajomego, że jeden z braci dożył prawie czterystu lat, zanim jego ciało odmówiło posłuszeństwo i się posypał. A podobno to też nie było najmilsze doświadczenie, jednak nie chciał wdawać się w szczegóły.
W wieku dwudziestu dwóch lat, kiedy czuł w swoich trzewiach, że to właściwa decyzja (notabene po dwóch latach wahań i namów rodziców by pozostał), zabrał najpotrzebniejsze rzeczy w skórzaną torbę i... po prostu szedł. Widoki włoskich plaż i stromych zboczy, wschody i zachody słońca nad spokojną taflą morza, aż wreszcie - setki, a może to były już tysiące - ludzi. Twarzy zupełnie nieznanych, a każda z nich niosła ze sobą pewną historię. Doświadczenia, marzenia, aspiracje, namiętności i pasje. Ileż on się wtedy nasłuchał! W tym także niezliczonych języków, których chociaż nie pojął w pełni, miał okazję liznąć. W tym oczywiście angielskiego, bo jak to w czasach wojny i kolonizacji, we Włoszech roiło się od przybyszów z wysp. Z nimi szczególnie oblubił sobie rozmowę. Oczywiście, poza dniami w których górował Pan Ciemności, ogromny talerz, który nocą rozświetlał najciemniejsze zakamarki lasów, po których pałętał się bez celu na czterech łapach. W dni takie jak ten, stronił od ludzi, wolał ich unikać za wszelką cenę, choć świadomość swoich czynów po przemianie zachowywał. Mimo wszystko, bestia, która kołatała się w jego piersi, miewała swoje humorki i niejednokrotnie zrównywał z ziemią kurze fermy i pastwiska na których nieostrożny rolnik pozostawił swoje bydło.
W każdym z odwiedzonych przez siebie miejsc, tworzył więc swoją historię. Nie były to może powieści rodem najwyśmienitszych pisarzy, miały jednak w sobie coś, co sprawiało, że chciał je opowiadać. Wszystkie mianowicie miały wspólny mianownik - postać, którą kreował nie była nim. A to już spora zmiana.
Bezkresną tułaczkę, Nasz dorosły już po 116 latach wilkołak chciał zakończył w Rzymie. Jak to jednak z bezkresnymi tułaczkami bywa - nie mają one końca, więc kto wie, co przyniesie mu jutro?

WADY





UMIEJĘTNOŚCI

NA RAZIE NIEDOSTĘPNE

JĘZYKI

○ Włoski
○ Angielski

Powrót do góry Go down

Admin
Bertram Dalton O'Neil  Pretty-red-tulip-swaying-art-animated-gif

Rola / pozycja :
Główny Administrator

Wiek :
Nie dotyczy

Multikonto :
Nie dotyczy




Admin

Bertram Dalton O'Neil  Empty
PisanieTemat: Re: Bertram Dalton O'Neil    Bertram Dalton O'Neil  EmptyPon Paź 23, 2017 5:23 pm

Akceptacja Karty Postaci
Twoja karta została zaakceptowana. Możesz już rozpocząć grę fabularną! Pamiętaj jednak o stworzeniu Informatora i Korespondencji. W razie pytań, napisz do kogoś z ekipy. Życzymy miłej gry na Into Darkness!
ILOŚĆ POZOSTAŁYCH PUNKTÓW: 4

Powrót do góry Go down
 
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: ☦ Rozkoszuj się ciszą ☦ :: Dział postaci :: Zaakceptowane :: Mężczyźni :: Bertram Dalton O'Neil-
Skocz do: