PoczątekRok 1937, Chiny, gdzieś na obrzeżach, w miejscu niedostępnym dla ludzi, na lekko dzikim terenie stała typowo japońska rezydencja. To właśnie z jej ścian dobiegały krzyki – rodząca kobieta wydała na świat potomstwo, dwójkę zdrowych i przepięknych synów. Dumny ojciec i Pan klanu Watanabe spojrzał zadowolony, a potem ujął w ramiona swych dziedziców, mówiąc: to moje dzieci, moi spadkobiercy i kontynuatorzy linii klanu Watanabe – głos jego rozszedł się po wszystkich pomieszczeniach ogromnej rezydencji, a służba dumnie klękła, chyląc i dotykając czołami podłogę. W noc pełni roku 1937 narodził się on, Watanabe Naoji oraz jego brat – obaj przynależeli do patronatu nieposkromionej Furii.
Dzieciństwo młodych chłopców wbrew pozorom nie było usłane kwiatami i jedwabiem, o jakim marzyło wielu przed nimi. Od początku swego istnienia karmili się surowymi zasadami Bushido, bo tak chciał ojciec – wychować ich i uczynić godnymi dziedzicami swego rodu. Chciał z nich zrobić prawdziwych samurajów, jakim sam był i byli przodkowie przed nim – ojciec, dziad i pradziad, a także wielu innych. Czy jednak tylko po to? Otóż nie… Zasady kodeksu miały za zadanie nauczyć szczenięta nie tylko posłuszeństwa wobec „Pana”, lecz przede wszystkim miały na celu poskromić gorejący kocioł wewnętrznej furii i wrzącej w nań krwi wilkołaka, bo tym właśnie obaj byli, dwoma czystej krwi wilkołakami z linii japońskich samurajów, dla których pojęcie honoru stanowiło sens wszelkiego istnienia.
Ciężko powiedzieć, który z braci był starszy. Tak naprawdę urodzili się tego samego dnia i roku z różnicą może kilku godzin. Z perspektywy przeciętnego czytelnika była to kwestia banalna, dla samego ojca i Pana rodziny zaś stosunkowo ważna. Prawo dziedziczenia mówiło wprost: cały majątek oraz władza nad klanem miała przejść w ręce starszego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie odwieczny problem: który z nich jest zatem starszy? Ojciec wstrzymał się z decyzją.
Młody Naoji już od szczeniaka wykazywał się sporym zainteresowaniem, co do korzeni rodziny oraz nauki Bushido. Każda możliwość spędzenia czasu z ojcem była jak wydarcie lśniącej gwiazdy prosto z nieba – niesamowite uczucie. Jak gąbka chłonął wszelkie jego słowa w skutek, czego po dość niedługim czasie zaczął przypominać typowego japońskiego mężczyznę – ot nosił się z dumnie uniesionym łbem przy jednoczesnym poczuciu pokory oraz szacunku wobec Ojca i Matki, a więc jego stworzycieli oraz w stosunku do brata, który był jego bratem krwi i odwiecznym towarzyszem wszelkich szczenięcych zabaw. Tylko przy nim czuł wewnętrzny spokój – bestia chowała kły i spuszczała łeb w pokorze, nie widząc potrzeby wzniecania płomienia furii. Podobnie czuła się wobec rodzicieli – im również nie śmiała zagrozić. Pozostałą resztę ludzkiego jestestwa; głównie służbę, starała się ignorować – nikt nigdy nie skrzyżował z nim swej drogi, toteż i on nigdy nikomu jej nie zagrodził swoją osobą. Wilk Furia chadzał w cieniu harmonii, która niestety nie miała trwać wiecznie.
Rok 1945 - 1959Chłopcy mieli wtedy po 8 lat. Wtedy też ówczesny Cesarz Chin, a jednocześnie marionetka Japończyków, został pojmany – najpierw więzień radziecki, a potem chiński. Wojna – wojna nigdy nie jest dobra, ale za to skutecznie pokazuje prawdziwe ludzkie jestestwo – potwory z najgorszych koszmarów, ludzie nieznający pojęcia honoru i litości. Ojciec klanu z poczucia obowiązku wobec swojego „cesarstwa” wyrusza na misję mającą na celu oswobodzenie udręczonego więźnia no i „przyjaciela” rodziny. Słuch o nim zaginął.
Puyi przeżył, został nawet uwolniony w roku, 1959, lecz, za jaką cenę? Mający wtedy 22 lata Naoji wyruszył z misją uwolnienia Cesarza, a także odnalezienia zaginionego ojca. Zadanie kończy się sukcesem – Chińczyk odzyskuje wolność, po czym przyjmuje status zwykłego obywatela. Wybawca pragnie wrócić otulony „chwałą” i smutkiem, ponieważ nie znalazł żadnej informacji o ojcu. Wtedy świat płonie…
Oczom Furii ukazuje się ogień – trzaskające płomienie pochłaniają pozostałe ściany rezydencji: chłopak wbiega do środka, rozwala wszystko, co może, szuka, lecz nic nie znajduje: brak ciał, brak śladów krwi, wszystkiego… Japończyk dobrze wiedział czyja to sprawka – Chińczycy po obaleniu ostatniego z Cesarzy, zapragnęli wyrżnąć japońskie robactwo ze swych ziem, w tym z Mandżukuo, a od kogo najlepiej zacząć jak nie od dumnego klanu „samurajów”, służących wiernie swym Panom… Furia ryknęła przeraźliwie.
Rok 1959 na zawsze zapisał się w pamięci Naojiego – stracił wtedy dom i być może rodzinę – nie wiedział, co się stało z ojcem, matką i bratem, a także całą służbą. Po przeszłości pozostały jedynie zgliszcza i unoszący się w powietrzu popiół.
Rok 1960Na nic rozpaczliwe próby poszukiwania rodziny. Naoji został sam i sam też postanowił się kształtować – wewnętrzny potwór wyłonił łeb spod cienia spalonego drzewa i warknął ostrzegawczo – młody wilkołak stał się bardzo niebezpieczny, zarówno dla siebie, jak i otoczenia innych. Furii nie dało się powstrzymać, a tym bardziej okiełznać, przynajmniej nie przez siły trzecie. Mając na uwadze wpojone nauki, Naoji postanowił odizolować się od społeczeństwa – opuścił Chiny, a nawet Japonię – podróżował po ówczesnym świecie i szukał, tym razem miejsca, gdzie mógłby, choć na moment zapomnieć o straszliwych marach z przeszłości. W taki sposób jego kroki, poprowadziły go w stronę Europy.
Do współczesnościLata mijały znów. Odwieczne podróże zaczęły powoli nudzić osamotnionego wilkołaka – ostatecznie wybył do Stanów, gdzie w zatrzymał się, aż do roku 2000. Nie jest tajemnicą, że to właśnie tam, Sora, bo taką ksywkę przyjął po odcięciu się od rodzinnych korzeni, poznał znaczenie i zasady rządzące światem przestępczym. Styczność z narkotykami, handel nimi oraz ludzkim towarem nie były problemem dla apatycznego wilkołaka – wewnętrzna Furia raz jeszcze poszła spać, gdy na jej miejscu pojawiła się pustka. Sora przestał być groźny, a stał się zwyczajnie zabójczy – na nic mu po zasadach i kodeksie Bushido, zapomniał o nich, o rodzinie i w zasadzie o wszystkim – wyprany i bez jakiekolwiek moralności, stanowił idealny materiał na najemnika – i nim się właśnie stał.
Niestety wszystko co dobre, musi się kiedyś skończyć. Nielegalne zabawy były jak podwójne ostrze – jeden kraniec został wymierzony w bossów, drugi zaś w Sorę – przyłapany i skazany, przesiedział w więzieniu ładny miesiąc – mówię miesiąc, ponieważ Japończyk zdołał się z niego wydostać, gdy tylko na niebie zagościł księżyc. Tamtej nocy zginęło wiele istnień. Wtedy też jego istnienie zostało odnotowane przez dziwną organizację. Zaczęli go obserwować.
Poszukiwany wilkołak nie miał zbyt dużych szans na przeżycie. Postanowił uciec – tym razem miejscem docelowym stała się Japonia. To właśnie tam, Japończyk przesiedział ponad 16 lat. Pracował lub dorabiał, jako ochroniarz, sprzątacz czy zwykła pomoc kuchenna do restauracji, nic specjalnego, tym bardziej ambitnego. Zebrane pieniądze przeznaczał na utrzymanie mieszkania, a także siebie. Tym razem stronił od nielegalnych źródeł dochodu dzięki czemu słuch o mordercy ze Stanów w końcu zniknął. Mówi się, że sprawcę odnaleziono, co było kłamstwem. Tak naprawdę to Sora wrobił pierwszego lepszego typka, którego później skazano na karę śmierci. Oh well. Nie jego sprawa.
Ostatni rok przyniósł wiele zmian. 80 letnia Furia ponownie się uaktywniła – wilkołak wyjechał z Japonii. Obecnie sporo podróżuje. Czemu?
† Cierpi na zaburzenie psychiczne o bardzo nietypowym "zabarwieniu". Polega ono na tym, że bez brata czuje się niepełny, pusty i bardzo mocno rozdrażniony. To poniekąd łączy się z niemożnością zachowania spokoju, czyli krótko mówiąc prowadzi do napadów agresji oraz gwałtownych przemian w bestię.
† Nie używa swojego prawdziwego imienia oraz nazwiska. Posługuje się za to swoim pseudonimem "Sora" - nie, nie jest to imię żeńskie. Przy okazji Sora (昊) oznacza niebo. Zabawna rzecz po połączeniu tego ze znaczeniem księżyca.
† Nie ma pojęcia, że jego brat nadal żyje. Pomimo braku dowodów wierzy, że zginął jak reszta "zaginionej" rodziny.
† Podobno za czasów pracy dla kartelu narkotykowego, wdał się w romans z córką jednego z bossów. Ich relacja była bardzo burzliwa... I tyle. Nic więcej na ten temat ich domniemanego romansu nie wiadomo - wilkołak milczy, dziewczyna też - oboje się rozeszli w milczeniu, a w zasadzie to on zniknął kiedy utknął w więzieniu.
† Mierzy 180cm jako człowiek. W formie bestii osiąga... ogólnie rzecz biorąc jest o wiele większy i potężniejszy niż pozostali przedstawiciele rasy. Ma to ścisły związek z patronatem Sory, Furią.
† Prawą rękę ma pokrytą tatuażami.
† Pije alkohol, bardzo dużo alkoholu. Kiedyś nawet zażywał narkotyki, ale skończył z tym.