„Słyszałem, że macie tu całkiem dobre i ostre jedzenie…”Zwyczajne i dość proste słowa, a jednak odpowiednio wypowiedziane i skierowane do właściwej osoby potrafiły wywrócić świat do góry nogami. Dokładniej świat młodej dziewczyny, która zaledwie od kilku lat próbowała swych sił w stolicy Korei. Pracowała ona od świtu do nocy, w małej lecz bardzo popularnej restauracji nieopodal rzeki Han i odpowiedzialna była za przyjmowanie zamówień gości. W taki też sposób poznała tajemniczego mężczyznę, starszego od niej samej o kilka lat. Tamtego wieczora spotkała go po raz pierwszy, lecz to wystarczyło, by zawrócić jej w głowie i przyspieszyć tętna. Jego aura ją oczarowywała, a niski głos mamił niczym skuteczne zaklęcie. Nic więc dziwnego, wkrótce spotkali się jeszcze kilka razy i żadne z nich nie zadawało nigdy niewygodnych pytań. Nie snuli wspólnie dalekosiężnych planów, mówili sobie to co chcieli mówić lub to co sami chcieliby usłyszeć. I tak było im dobrze, schodzili się i rozchodzili, a o długości i częstotliwości ich spotkań decydował mężczyzna, któremu kobieta nie planowała się sprzeciwiać jakby wiedząc, że nie ma dla nich innego wyjścia.
W takim układzie mijały dni i miesiące. Spotkania stawały się coraz rzadsze i krótsze, lecz ona nadal wyczekiwała go z uśmiechem na twarzy za każdym razem, gdy się pojawiał serwując mu to samo danie co zawsze. Mając nadzieję, że to było ich ostatnie spotkanie, mężczyzna wyjawił swojej partnerce tajemnicę. Była tylko jego kochanką, z którą spędzał beztrosko czas w trakcie służbowych wyjazdów, a pierwsza i prawdziwa żona wraz z nowonarodzonym synem mieszkali na drugim końcu kraju.
Jeśli ktoś myślał, że ta wieść zniechęci młodą kelnerkę to grubo się pomylił. Była uparta i najwyraźniej bardzo naiwna otwarcie mówiąc, że to było dla niej bez znaczenia. W końcu nigdy nie oczekiwała żadnego przywiązania ani oddana, nie rozumiała więc dlaczego ten szczegół miałby cokolwiek zmienić w ich relacji. On się nie sprzeciwiał, bo czemu miałby odrzucać zainteresowanie ze strony młodszej kobiety? Kontynuował spotkania tak jak tego sobie życzyła, aż pewnego dnia to ona wyjawiła mu swoją tajemnicę. Gorącym popołudniem tuż przed jego powrotem do rodziny wyjawiła mu, że jest w ciąży. Wpadka, której nikt nie przewidział i której nie dało się cofnąć.
„Dasz sobie radę. Zawsze potrafiłaś o siebie zadbać…”
Od tamtej pory ślad po mężczyźnie zaginął. Nie pojawił się nigdy więcej, telefon przestał odpowiadać, listy wracały pod adres nadawcy. Sytuacja kobiety wcale się nie poprawiała, a brzuch rósł z dnia na dzień, aż w końcu opadł niczym sflaczały balonik pozostawiając po sobie drobne i zaróżowione niemowlę, które wcale nie było podobne do matki.
Subin, gdyż tak została nazwana dziewczynka, urodziła się jako wcześniak i nieprędko trafiła do domu, który swoją drogą nie był najlepiej przystosowany na przyjęcie dziecka. Drobna kawalerka z jednym pokojem w żadnym stopniu nie nadawała się dla samotnej matki z dzieckiem, ale nie było nikogo kto mógłby im pomóc, a finansowo też wcale im się nie przelewało. Życie ze społecznego zasiłku niemalże zepchnęło je obie na margines społeczeństwa, nie pozostawiając wielkiej szansy na godne życie. Mała Koreanka również nie pomagała, wręcz przeciwnie sprawiając tylko więcej kłopotów. Nie będąc najlepszego zdrowia często musiała być pod stałą opieką i przyjmować drogie leki. Matka ledwo wiązała koniec z końcem dopóki dziecko trochę nie podrosło i nie przestało tak często chorować. Ale nawet wtedy wydatki się nie skończyły, a zaledwie zmieniły swoją formę. W szkole dzieci nabijały się z dziewczynki, że chodzi w za dużych ubraniach czy zniszczonych butach, wiecznie dogryzały jej, że nie ma ojca i pewnie została zaadoptowana dlatego też nosi nazwisko matki. To wszystko przełożyło się na zachowanie Subin. Zamknęła się w sobie, otaczając się grubym i wysokim murem, którego nie sposób było przeskoczyć. Chłodna i obojętna nie potrafiła nawiązać z nikim lepszej relacji, nie mówiąc już o przyjaźniach czy w późniejszym czasie jakichkolwiek związkach. Nawet matkę traktowała ozięble, nie mogąc pojąć dlaczego była tak głupia i naiwna, że doprowadziła je obie do takiej sytuacji. Jednym słowem widziała jedynie czubek swojego nosa, a słowo „wdzięczność” było dla niej tak samo abstrakcyjne jak wieści o kosmitach. Za taką przynajmniej uchodziła dla innych, bo w środku aż za bardzo przejmowała się tym co myśleli i mówili o niej inni, a wieczorami zdarzało jej się płakać w poduszkę nad marnym losem swojej rodzicielki.
Utrzymując swoje niemiłe usposobienie zaczęła przykładać się do nauki wierząc, że to kiedyś pomoże jej poprawić sytuację w domu. Szkołę średnią skończyła z wyróżnieniem i wystarczyła zaledwie jeszcze odrobina ciężkiej pracy, by z powodzeniem dostać się na studia i załapać na stypendium. Za dnia studentka architektury, nocą hostessa w klubie, która miała umilać swoim towarzystwem długie wieczory samotnych lub prawie samotnych mężczyzn. Jasnym było, że wszystko utrzymywała w tajemnicy i tak naprawdę wcale nie lubiła swojej pracy. Trzymały ją tam tylko pieniądze, które wcale nie były najgorsze, a cała ta szopka wzbudzała w niej obrzydzenie i przywoływała na myśl ojca idiotę, który wcale nie różnił się od mężczyzn, z którymi spędzała wieczory w klubie. Jednak była uparta i zawzięta, w chwilach słabości jedynie zaciskając mocniej zęby parła dalej do przodu powtarzając sobie, że po studiach na pewno zmieni pracę. Szczęście chciało, że z powodzeniem ukończyła ostatni etap swojej edukacji lecz nie mogła dotrzymać złożonej sobie obietnicy sprzed kilku lat. Praca hostessy nie była łatwa do porzucenia zwłaszcza, gdy grożono ci, że zostaniesz odnaleziona jeśli nie stawisz się w klubie na zawołanie klienta, który aż za bardzo cię polubił. Nie miała więc innego wyboru mając nadzieję, że prędko znajdzie rozwiązanie, które pomoże jej wykaraskać się z tego bałaganu, w który sama się w pakowała.
~*~
○ Nie ma pojęcia o swoim przyrodnim bracie, bo matka nigdy jej o nim nie powiedziała. Nie ma również zbyt wielu wiadomości na temat własnego ojca. Nawet nie wie jak wyglądał, słyszała tylko, że jest do niego bardzo podobna.
○ Ma nadzieję na szybką ucieczkę z klubu i pozostawienie roli hostessy za swoimi plecami. Co jednak ważniejsze, jej usługi ograniczają się tylko do towarzystwa. Zero kontaktu cielesnego nawet za wyższą stawkę.
○ Jest osobą, która z przymrużeniem oka odbiera różne przesądy i wierzenia, chociaż zawsze doszukuje się w nich ziarenka prawdy.
○ Bliznę na obojczyku zyskała w szkole, gdy kilka dziewczyn zaczęło się nad nią znęcać i pchnęło ją gwałtownie na stolik, który swoją krawędzią rozciął jej cienką skórę. Warto zauważyć, że poprzez swoje słabe zdrowie nie jest silną ani postawną osobą, jest słabsza nawet od niektórych dziewcząt.
○ Ma paniczny lęk wysokości, który odkryła podczas szkolnej wycieczki. Gdy odwiedzała wieże Namsan w Seulu i spojrzała w dół zaczęło jej się kręcić w głowie i zemdlała. Od tamtej pory unika wysokich miejsc i patrzenia w dół.
○ Często farbuje włosy, bo niezbyt lubi się w czarnych. Najczęściej decyduje się na czekoladowy brąz, blond lub ciemną czerwień, którą uwielbia.